Biskup Edward Dajczak zrezygnował z pełnienia posługi w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. W szczerej rozmowie, która ukazała się na stronach diecezji, poinformował, że jego decyzja jest związana z depresją. „Próbuje to opanować lekami, ale z trudem” – zaznaczył.
Bp diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Edward Dajczak dziś odszedł na emeryturę. Jego rezygnację przyjął papież Franciszek. Dziś sprawował jeszcze jako czynny biskup mszę św. w koszalińskiej katedrze z okazji Dnia Życia Konsekrowanego, w której uczestniczyły głównie siostry zakonne.
Wcześniej, w szczerej rozmowie z ks. Wojciechem Parfianowiczem opowiedział o swoich zmaganiach z chorobą. Przyznał, że jego problemy rozpoczęły się w czasie pandemii. Biskup trzy razy zachorował na Covid-19.
Najgorsze było drugie (zakażenie - przyp. RMF FM), które pozostawiło ślad w moim życiu trwający od 2021 roku. To już jest trochę czasu. Próbuję to jakoś opanować lekami, ale z trudem - przyznał.
Później wyjawił, że miał stany lękowe, które udało mu się zwalczyć. Natomiast zupełnie nie minęły ataki depresji, które nieraz są bardzo mocne i powodują takie reakcje, jak w sytuacjach depresji ludzie reagują: zachowawczość, wycofywanie, uciekanie w zapomnienie. To jest dziwna reakcja w ogóle, bo chciałoby się położyć, usnąć i nie czuć rzeczywistości. To charakterystyczne. Ci, którzy się z tym męczą, doskonale wiedzą, o czym mówię - stwierdził.
Podkreślił, że drugim elementem, który wpłynął na jego decyzję o rezygnacji jest odpowiedzialność za diecezję.
Kiedy zauważyłem, że przy takiej diecezji jak nasza, rozległej normalną rzeczą jest podejmowanie decyzji o wadze większej, mniejszej. Zauważyłem, że im to jest trudniejsze, tym nasila się mój stan. Wtedy się robi normalny ruch przedłużający decyzję - odkładanie na jutro, na pojutrze... Kiedy zacząłem to spokojnie analizować, doszedłem do wniosku, że jest to ze szkodą dla diecezji.
Jeszcze wcześniej podczas konferencji prasowej podkreślił, że jego diecezja stoi przed nowymi wyzwaniami. Skończył się czas bardzo ważnego synodu, trzeba podjąć nowe zadania.(...) Chciałem być odpowiedzialny, zbyt kocham tę diecezję, żebym mógł sobie pozwolić na to, że przez ten ostatni rok, który formalnie by został jeszcze, (...) tak troszeczkę, na pół obrotu, udawać, że jest się sprawnym i że kieruję tą diecezją - stwierdził.
Biskup zachęcił osoby zmagające się z depresją, aby nie bały się podjąć walki z chorobą. Trzeba znaleźć człowieka, który pomoże. Ja znalazłem. Trzeba też dobrze trafić z lekami, ponieważ one jednak pomagają. W momencie, kiedy rozpocząłem terapię, także lekową, te stany zaczęły się tonować, są o wiele słabsze. Poza tym konieczne jest, żeby nie prowokować organizmu, nie stwarzać jeszcze trudniejszych sytuacji. Ja podjąłem decyzję o rezygnacji. Myślę, że wielu ludzi musi podjąć decyzję, żeby choć trochę zwolnić nacisk na własną psychikę. Dobrze też, jeśli wokół są życzliwi ludzie, którzy wspierają. To jest konieczne w tym stanie. Trzeba też uczyć się z tym żyć, odpowiednio reagować, racjonalizować - zaznaczył.