Prokuratura Rejonowa w Siemianowicach Śląskich wszczęła w poniedziałek po południu śledztwo w sprawie piątkowego pożaru nielegalnego składowiska odpadów w tym mieście. Postępowanie będzie dotyczyło nie tylko samego pożaru, ale też sprowadzenia zagrożenia dla środowiska poprzez nielegalne składowanie odpadów. Wojewoda śląski poinformował, że Wisła nie jest zagrożona skażeniem po pożarze.
Pożar wybuchł w piątek rano przy ul. Wyzwolenia w siemianowickiej dzielnicy Michałkowice. Objął całe składowisko - ok. 6 tys. m kw., na którym zgromadzono m.in. chemikalia. Kłęby czarnego dymu były widoczne z wielu kilometrów. W piątek po południu strażacy przekazali informację, że sytuacja została opanowana. Przez weekend trwało dogaszanie. Działania strażaków na pogorzelisku i na ciekach wodnych, do których dostały się zanieczyszczenia z pożaru, są kontynuowane w poniedziałek.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Zostało wszczęte śledztwo pod kątem art. 183 i 163 Kodeksu karnego - powiedziała zastępca prokuratora rejonowego w Siemianowicach Śląskich Katarzyna Bryla. Jak dodała, z uwagi na trwającą wciąż na pogorzelisku akcję strażaków śledczy na razie nie mogą wejść na ten teren, by przeprowadzić oględziny.
Art. 163 mówi o sprowadzeniu zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach, m.in. w postaci pożaru, a także eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii oraz rozprzestrzeniania się substancji trujących, duszących lub parzących.
Zgodnie z art. 183, kto wbrew przepisom składuje, usuwa, przetwarza, zbiera, unieszkodliwia, transportuje odpady lub substancje albo dokonuje odzysku odpadów lub substancji w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi albo zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. Taka sama kara grozi za nielegalne przewożenie z zagranicy substancji zagrażających środowisku. Jeśli ktoś nielegalnie przywozi z zagranicy lub wywozi za granicę odpady niebezpieczne lub porzuca takie odpady w miejscu nieprzeznaczonym do ich składowania lub magazynowania, zagrożenie wzrasta do 12 lat więzienia.
Śledztwo będzie nadzorowała siemianowicka prokuratura, niewykluczone jednak, że na dalszym etapie zostanie ono przekazana do Prokuratury Regionalnej w Katowicach, gdzie sprawa nielegalnego składowiska w Siemianowicach jest jednym z wątków dużego śledztwa w dotyczącego mafii śmieciowej.
Sprawa nielegalnego składowiska w Siemianowicach jest od kilku lat przedmiotem innego prokuratorskiego śledztwa. Została włączona do dużego postępowania w sprawie mafii śmieciowej, nadzorowanego przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach. Zarzuty nielegalnego składowania, transportu i legalizowania odpadów przez różne podmioty usłyszały w nim dotychczas 73 osoby.
Przedmiotem tego postępowania jest składowanie odpadów m.in. w Siemianowicach Śląskich, a także na ponad 30 innych składowiskach w aglomeracji śląskiej i w innych miejscach Polski. W przypadku składowiska w Siemianowicach Śląskich również zindywidualizowane osoby występują już w tym zakresie w charakterze podejrzanych - powiedział rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach Michał Binkiewicz.
Według szacunków władz Siemianowic Śląskich na nielegalnym składowisku przy ul. Wyzwolenia zmagazynowano nielegalnie w różnych pojemnikach kilka tysięcy ton rozmaitych substancji, a także podobne ilości odpadów plastikowych. Prezydent miasta Rafał Piech informował w sobotę, że były to m.in. substancje ropopochodne, rozpuszczalniki czy farby.
Wojewoda śląski Marek Wójcik poinformował, że Wisła nie jest zagrożona skażeniem po pożarze nielegalnego składowiska odpadów niebezpiecznych w Siemianowicach Śląskich. Obawy o skażenie Wisły pojawiły się w związku z tym, że woda z akcji gaśniczej wraz z chemikaliami spływa do Rowu Michałkowickiego, a dalej do Brynicy i Przemszy, która jest dopływem Wisły.
Udało nam się zabezpieczyć Rów Michałkowicki, aby ograniczyć skutki skażenia. Zastosowaliśmy rękawy sorpcyjne i tamy ze słomy (...). Obecnie nie grozi nam skażenie Wisły. Będziemy ograniczać wszystkie możliwe skutki dla Brynicy oraz Przemszy - powiedział Wójcik.
W ciągu trzech dni z Rowu Michałkowickiego zebrano około 15 tys. litrów zanieczyszczeń, które zostaną poddane utylizacji. Mimo to w rzekach nie wykryto śniętych ryb.
Komendant Wojewódzkiej PSP w Katowicach st. bryg. Wojciech Kruczek przekazał, że w poniedziałek powinny zakończyć się prace z użyciem ciężkiego sprzętu polegające na przekopywaniu pogorzeliska. Strażacy zostaną tam jednak na dłużej, aby nadzorować, czy nie pojawiły nowe zarzewia pożaru, a także kontrolować jakość powietrza w najbliższej okolicy.
Strażacy utrzymają także dwie zapory sorpcyjne i dwie tamy ze słomy na Rowie Michałkowickim i dwie zapory sorpcyjne na Brynicy.