Diecezja bielsko-żywiecka ma zapłacić mężczyźnie w dzieciństwie wykorzystywanemu seksualnie przez księdza 400 tys. zł zadośćuczynienia. Taki wyrok wydał bielski sąd okręgowy. Janusz Szymik domagał się od diecezji 3 mln zł zadośćuczynienia.

REKLAMA

Bielski sąd okręgowy zdecydował, że diecezja bielsko-żywiecka musi zapłacić 400 tys. zł zadośćuczynienia, wraz z odsetkami, Januszowi Szymikowi wykorzystywanemu seksualnie w dzieciństwie przez księdza. Wyrok jest nieprawomocny.

Szymik był obecny na sali podczas ogłaszania werdyktu.

Szymik domagał się 3 mln zł zadośćuczynienia. Na tę kwotę składały się: 1 mln zł za krzywdy będące skutkiem nadużyć seksualnych, jakich dopuścił się wobec niego w latach 80. ks. Jan W., a także 2 mln zł za cierpienia, które powstały wskutek braku reakcji ordynariusza bielsko-żywieckiego bp. Tadeusza Rakoczego na zgłoszone mu nadużycia.

Sędzia nie miała wątpliwości, że ksiądz wykorzystał małoletniego

Sędzia Marzena Buszka, uzasadniając wyrok, powiedziała, że nie ulega wątpliwości, iż Szymik w latach 1984-1989, wówczas małoletni, "został wielokrotnie wykorzystany seksualnie przez proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim". Wykorzystał on swoją pozycję duchownego, osoby publicznej, mającej autorytet u małoletniego ministranta, który miał do niego wielkie zaufanie - wskazała.

Zaznaczyła jednak, że diecezja bielsko-żywiecka nie ponosi odpowiedzialności za winę księdza, gdyż brak jest ku temu legitymacji biernej. Innymi słowy, nie ma przesłanek, by występowała ona w charakterze pozwanego. W ocenie sądu bowiem za nadużycia ks. W. odpowiedzieć powinna Archidiecezja Krakowska, bo to jej podwładnym był wówczas międzybrodzki proboszcz. Diecezja bielsko-żywiecka powstała dopiero w 1992 roku.

Zdaniem sądu, diecezja bielsko-żywiecka ponosi natomiast odpowiedzialność za brak reakcji na doniesienia o nadużyciach seksualnych ks. W. Szymik dwukrotnie - w 1993 i 2007 roku - informował o tym jej zwierzchnika biskupa Tadeusza Rakoczego.

Brak reakcji hierarchy powodował, że mężczyzna był zmuszony do udziału w uroczystościach kościelnych z proboszczem. Było to dla niego bolesne i trudne emocjonalnie. (...) Udawał przed otoczeniem, że sytuacje z lat 1984-1989 w ogóle nie miał miejsca - dodała.

Sędzia przywołała opinię biegłych z Akademii Medycznej w Łodzi, z której wynikało, iż brak reakcji hierarchy doprowadził do wtórnej wiktymizacji Szymika. Oprócz pierwotnego pokrzywdzenia doznał dodatkowej krzywdy i cierpienia. Brak reakcji spowodował (...) powracanie do traumatycznych wspomnień i znaczny uszczerbek na zdrowiu psychicznym - wskazała.

W tym aspekcie sąd przyznał Januszowi Szymikowi zadośćuczynienie w wysokości 400 tys. zł z odsetkami. Jej wysokość określił odnosząc się do tego, by była ona ekonomicznie odczuwalna, ale utrzymana w rozsądnych granicach.

Sędzia zaznaczyła, że działania w tej sprawie Kościół bielsko-żywiecki podjął dopiero w 2014 roku, gdy funkcję biskupa objął Roman Pindel. Wówczas ks. W. został zawieszony, a potem ukarany przez Kościół.

Piątkowy wyrok sądu nie jest prawomocny. Strony mogą się odwołać od wyroku do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

Szymik: Zobaczę, jak do tego podejdziemy

Janusz Szymik po wyjściu z sali sądowej powiedział, że spodziewał się nieco innego rozstrzygnięcia. Sąd uznał za zasadne wzięcie odpowiedzialności diecezji za zaniechania biskupa Tadeusza Rakoczego, natomiast co do wykorzystywania seksualnego w latach 80. mojej osoby przez ks. Jana W., uznał, że to Archidiecezja Krakowska powinna odpowiedzieć za te czyny. (...) Zobaczę, jak do tego podejdziemy; najprawdopodobniej złożę apelację w tym zakresie - powiedział.

Dodał, że pocieszające dla niego jest, że wszystkie przestępstwa, których dopuścił się na nim ks. W. są bezsprzeczne. To już jest da mnie wielki sukces. Nie możemy mówić, że W. mnie nie wykorzystywał. Sąd uznał, że takie zdarzenia miały miejsce i doznałem z tego powodu znacznego uszczerbku na zdrowiu. (...) De facto dziś jest najważniejszy dzień w moim życiu. To bardzo ciężkie - mówił.

Po ogłoszeniu wyroku pełnomocnik diecezji mec. Anna Englert zwróciła uwagę, że sąd podzielił stanowisko tej instytucji, iż nie jest ona odpowiedzialna za szkody wyrządzone Szymikowi przez księdza. Co do pozostałych kwestii zostanie złożony wniosek o pisemne uzasadnienie. Po zapoznaniu się z nim podjęte zostaną decyzje co do ewentualnych działań - powiedziała adwokat.

Proces za zamkniętymi drzwiami

Proces toczył się od lutego 2022 roku. Rozprawy odbywały się za zamkniętymi drzwiami. Podczas ostatniej z nich - 10 grudnia ubiegłego roku - sąd wysłuchał mów końcowych pełnomocników stron.

Mecenas Artur Nowak, pełnomocnik Janusza Szymika, przypomniał wówczas, że jego klient był w latach 80. wielokrotnie wykorzystywany seksualnie przez księdza Jana W. Wskazywał, powołując się na opinie biegłych, że ta krzywda "zdemolowała go, jako dziecko, (...) przetrąciła jako mężczyznę, ojca, człowieka dorosłego". Podkreślił, że Szymik czeka na sprawiedliwość od kilkudziesięciu lat i zarzucał diecezji bielsko-żywieckiej, że przez wiele lat w tej sprawie nic nie zrobiła.

Pełnomocnik diecezji mecenas Anna Englert podkreśliła w ostatnim zdaniu, że instytucja, którą reprezentuje, nie może być adresatem pozwu, gdyż nie istniała w latach 80.

Zdaniem Nowaka mimo to diecezja powinna odpowiedzieć za czyny duchownego. To ona osądziła już sprawcę. (...) Ta diecezja nie powstała sama z siebie, ale uwłaszczyła się na majątku archidiecezji krakowskiej. (...) Pozwaliśmy diecezję, bo stała się właścicielem parafii - mówił.

Koszmar miał trwać pięć lat

Janusz Szymik w przeszłości były ministrantem. Po raz pierwszy został skrzywdzony przez ks. Jana W., ówczesnego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim, gdy miał 12 lat. Duchowny w trakcie procesu kanonicznego przyznał się do współżycia z nieletnim. Dochodziło do tego w latach 1984-1989. Został za to ukarany.

Po powstaniu diecezji bielsko-żywieckiej w 1992 roku Szymik opowiedział o wszystkim jej ordynariuszowi, biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu. Pozostało to bez echa. Poszkodowany opowiedział później o wszystkim ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu. Miał on wręczyć metropolicie krakowskiemu kard. Stanisławowi Dziwiszowi list, w którym opisał przypadki księży dopuszczających się molestowania nieletnich, w tym ten z Międzybrodzia Bialskiego. Hierarcha w oświadczeniu wyraził ubolewanie, ale zaznaczył, że nie pamięta, by otrzymał dokumenty w tej sprawie.

Szymik skierował list do papieża Franciszka, w którym prosił o powołanie niezależnej komisji i jak najszybsze wyjaśnienie jego sprawy, a także o ukaranie hierarchów: bpa Rakoczego i kard. Dziwisza, którzy nie podjęli działań.

Pod koniec maja 2021 roku Archidiecezja Krakowska zakomunikowała, że Stolica Apostolska przeprowadziła postepowanie dotyczące sygnalizowanych zaniedbań bp. Tadeusza Rakoczego w sprawach nadużyć seksualnych popełnionych przez niektórych duchownych. Dostał m.in. zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych. Biskup otrzymał "nakaz prowadzenia życia w duchu pokuty i modlitwy".

Po tej decyzji Watykanu, w czerwcu 2021 roku Szymik złożył pozew w bielskim sądzie.