Ratownicy nadal próbują dotrzeć do górnika, który zaginął po czwartkowym wstrząsie w kopalni Rydułtowy. "Wykonano ok 10 proc. przewidywanej długości wyrobiska ratunkowego, które powinno pozwolić ratownikom na dotarcie do poszukiwanego górnika" - przekazała w komunikacie Polska Grupa Górnicza, do której należy kopalnia.

REKLAMA

Jak wyglądają poszukiwania zaginionego górnika?

Według ratowników, poszukiwany od czwartku górnik może znajdować się w rejonie, gdzie krzyżują się dwa podziemne chodniki.

Na razie ratownicy muszą ręcznie usuwać i przenosić w inne miejsce skały czy zniszczone po wstrząsie metalowe konstrukcje. Dlatego ważne jest uruchomienie specjalnego taśmociągu, który usprawni ten proces.

Jak przekazała Polska Grupa Górnicza, przygotowano już specjalny system wentylacji, który powinien poprawić warunki pracy ratowników. Obecnie temperatura w miejscu ich działań przekracza 30 stopni Celsjusza.

W rejonie, gdzie prowadzona jest akcja, zamontowano dodatkowe urządzenia do oceny stanu zagrożenia tąpaniami. Trwają przygotowania do wiercenia otworu ratunkowego z wyżej położonych wyrobisk.

"Stan zagrożenia tąpaniami, choć nadal wysoki, pozwala obecnie na bezpieczne prowadzenie akcji ratowniczej w rejonie" - zapewnia PGG.

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. wstrząsu

/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
Opis / Michał Meissner / PAP
Opis / Michał Meissner / PAP
Opis / Michał Meissner / PAP
Opis / Michał Meissner / PAP
Opis / Michał Meissner / PAP

Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wszczęła dziś śledztwo w sprawie czwartkowego wstrząsu w kopalni Rydułtowy, w wyniku którego rannych zostało 17 górników, jeden zginął, a jeden wciąż jest poszukiwany.

Rzeczniczka gliwickiej prokuratury Karina Spruś poinformowała, że postępowanie będzie toczyło się pod kątem sprowadzenia zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób.

Do silnego wstrząsu w kopalni Rydułtowy doszło w czwartek o godz. 8.16. W zagrożonym rejonie 1150 m pod ziemią było 78 górników, którzy prowadzili prace konserwacyjne maszyn i urządzeń. 76 z nich zostało wycofanych,

17 górników trafiło do szpitali. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Część poszkodowanych wróciła już do domów.

Od czwartkowego rana trwało poszukiwanie dwóch pozostałych górników. W czwartek wieczorem Polska Grupa Górnicza przekazała informację o śmierci jednego z nich. Miał 41 lat. W górnictwie pracował 21 lat.