Jest ostateczny wyrok ws. zabójstwa Moniki W.-S. z Jaworznika w woj. śląskim. Do zbrodni doszło w 2021 roku. Za zabójstwo kobiety został skazany na dożywocie jej partner Mariusz P. Sąd Apelacyjny w Katowicach, który rozpoznawał odwołania od wyroku z I instancji, tylko nieznacznie zmienił poprzednie orzeczenie wobec niego.

Zabójstwo Moniki W.-S. to jedna z najgłośniejszych zbrodni ostatnich lat w woj. śląskim. Ciało kobiety - po kilku miesiącach od zaginięcia - znaleziono jesienią 2021 r. w lesie w Porębie koło Zawiercia. Było zakopane w kilkumetrowym dole. Prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Częstochowie poza Mariuszem P. oskarżyła też dwóch innych mężczyzn.

Sąd Apelacyjny zdecydował, że Mariusz P. będzie mógł starać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po 25 latach.  Poza zabiciem Moniki W.-S. został też skazany za brutalny gwałt na innej kobiecie.

Sąd Apelacyjny złagodził karę wobec innego oskarżonego Pawła B. - z sześciu do czterech lat pozbawienia wolności. To ten mężczyzna wykopał dół, a następnie zakopał zwłoki Moniki. Karę roku więzienia w zawieszeniu dostał Łukasz W., który wraz z B. zatopił jej samochód. Obaj zostali uznani za winnych poplecznictwa.

Początkowo Mariusz P. przyznał się do zabicia partnerki

Przewodniczący składu orzekającego Michał Marzec podkreślił, że wbrew opinii obrońcy głównego oskarżonego, sprawa wcale nie miała charakteru poszlakowego. Ustalenia opierają się na bezpośrednich dowodach - ujawniono miejsce zakopania ofiary, wiadomo, że została pozbawiona życia przy użyciu niebezpiecznego narzędzia. Sam Mariusz P. w pierwszych wyjaśnieniach przyznał się, że pozbawił Monikę życia, tłumacząc to jej agresywnym zachowaniem. Później się z tego wycofał, a w poniedziałek w ostatnim słowie próbował jeszcze przekonywać sąd, że kobietę zabił Paweł B., będąc pod wpływem dopalaczy.

Sąd Apelacyjny uznał za całkowicie niewiarygodne przerzucanie winy na współoskarżonego, a także twierdzenie, że przestępstwo nie było planowane. Przed zbrodnią wykopano dół, P. zabrał do samochodu narzędzie, którym zaatakował kobietę oraz taśmę klejącą - wyliczał sędzia Marzec. Ten bezpośredni materiał dowodowy nie pozostawia wątpliwości, kto był sprawcą pozbawienia życia pani W.-S. - podkreślił.

Szczegółowo zaplanowana zbrodnia

Odnosząc się do kary, sędzia przypomniał, że Mariusz P. przez wiele dni przygotowywał zbrodnię, ponaglał Pawła B., by szybciej wykopał rów. Wykonał ten czyn w sposób okrutny, zasługujący na wyjątkowe potępienie, bo człowieka można zabić na wiele sposobów - sąd spotyka się z tym codziennie na sali sądowej - ale zadanie młotkiem wielokrotnych uderzeń, w tył głowy, i to osoby, z którą był dość blisko związany, świadczy o tak okropnym okrucieństwie ze strony oskarżonego, że musi to być oceniane jako bardzo negatywne i zasługuje na bardzo surowe potraktowanie - mówił sędzia Marzec. Dodał, że Mariusza P. należy trwale wyeliminować ze społeczeństwa.

Wymierzając karę Pawłowi B. Sąd Apelacyjny uznał, że Paweł B. doskonale wiedział, że zakopuje ciało, choć nie wiedział, czy ofiara wtedy jeszcze żyła - rozstrzygając wątpliwości na jego korzyść sąd przyjął, że nie. Gdyby było inaczej, P. odpowiadałby za współudział w zabójstwie. Obniżając wymiar kary wobec B. sąd zwrócił uwagę na okoliczności łagodzące - to dzięki niemu doszło do przełomu w śledztwie i on jako pierwszy wskazał miejsce ukrycia zwłok. Łukasz W., skazany na rok więzienia w zawieszeniu, nie wiedział, że ukrywa auto ofiary zabójstwa, nie był też wcześniej karany - uzasadniał sąd.

Siostra zamordowanej: Można odetchnąć z ulgą

Prok. Edyta Kubska w rozmowie z dziennikarzami wyrażała zadowolenie z wyroku. Mam pełną satysfakcję, że sprawca został ukarany - powiedziała oskarżycielka, która nie widzi podstaw do wniesienia kasacji. Ogólnie - sprawiedliwość zwyciężyła - oświadczyła. 

Wyrok ucieszył także siostry zamordowanej Moniki. Na szczęście się to skończyło i można odetchnąć z ulgą, że ten człowiek już nie będzie po świecie łaził - mówiły. Jak podkreślały, liczyły na karę dożywocia dla P., bo dzięki temu już nigdy nie skrzywdzi on żadnej kobiety.

Kobieta chciała zerwać z Mariuszem P.

Według ustaleń procesu do zbrodni doszło, bo Monika chciała zerwać z Mariuszem P. Ten zakończenia związku nie aprobował i dlatego ją zabił. Zadał jej 11 uderzeń młotkiem, a następnie wrzucił do wykopanego przez znajomego dołu. Biegli nie byli w stanie wskazać jednoznacznej przyczyny zgonu Moniki. Jednocześnie uznali, że mogło nią być gwałtowne uduszenie na skutek zatkania ust i nosa oraz unieruchomienia klatki piersiowej w wyniku przysypania ziemią.

9 lipca 2021 r. 42-letnia Monika W.-S. wyjechała fordem fiestą w towarzystwie Mariusza P. z jego domu w Jaworzniku. Po zerwaniu z nim chciała wrócić do domu rodzinnego. Ostatni raz była widziana na stacji paliw w Zawierciu, gdzie P. usiadł na fotelu kierowcy i stamtąd dalej prowadził jej samochód. Zaginięcie kobiety zgłosiła jej rodzina. Zatopione auto należące do Moniki znaleziono 14 lipca. Wystającą ponad lustro wody klapę bagażnika zauważył wędkarz. Samochód nie miał tablic rejestracyjnych i miał ślady zacierania oznaczeń identyfikacyjnych. Mundurowi sprawdzili okolicę, a płetwonurkowie skontrolowali staw nie znajdując zwłok.

Okoliczności zaginięcia 42-latki ustalali policjanci z Wydziału Kryminalnego komendy wojewódzkiej w Katowicach oraz Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Śledczy ustalili, że z zaginięciem kobiety może mieć związek znajomy Mariusza P. - Paweł B. Mężczyzna ten został zatrzymany pod koniec listopada 2021 r. pod zarzutem utrudniania śledztwa. Zwłoki Moniki zostały znalezione 25 listopada we wskazanym przez niego miejscu.

Jak ustalili śledczy, na kilka dni przed zabójstwem, 4 lub 5 lipca, Mariusz P. poprosił Pawła B. o wykopanie koparką dużego dołu na jego działce w Porębie. 9 lipca, po przyjeździe z Moniką W.-S. na miejsce, zadał jej kilkanaście uderzeń młotkiem w głowę i wrzucił ją do dołu. Potem polecił Pawłowi B. zasypanie dołu ziemią i poprosił go o pozbycie się auta Moniki. 10 lipca B. zamalował tylną klapę i numer VIN oraz wspólnie z Łukaszem W. zatopił pojazd w zbiorniku w Zawierciu, do którego wrzucił też tablice rejestracyjne.