Coraz trudniejsze warunki mają pod ziemią ratownicy szukający górnika w kopalni Rydułtowy na Śląsku. Nocą były tam kolejne wstrząsy, co powodowało przerywanie akcji. Cały czas poszukiwania utrudniają też uszkodzenia w podziemnych wyrobiskach, które spowodował wczorajszy wstrząs. Akcja w kopalni trwa już ponad dobę.
Reporter RMF FM Marcin Buczek poinformował, że ratownikom udało się określić miejsce, gdzie może być poszukiwany. Pomocne były informacje od górników, których już ewakuowano.
Według obecnych ustaleń górnik może znajdować się w miejscu, gdzie krzyżują się dwa podziemne chodniki. Ale żeby dotrzeć w to miejsce, ratownicy muszą ręcznie usuwać to wszystko, co zostało uszkodzone bądź zniszczone przez wczorajszy wstrząs. Chodzi zarówno o wybieranie skał z tego miejsca, jak i usuwanie metalowych konstrukcji czy tego, co z nich zostało.
Ale oprócz przedzierania się przez te przeszkody, ratownicy budują specjalny, podziemny rurociąg, nazywany lutniociągiem, bo używa się do tego specjalnych, długi lutni. Dzięki temu w ten rejon można tłoczyć powietrze, które z jednej strony rozrzedza niebezpieczny metan, a z drugiej pozwala obniżyć temperaturę w wyrobiskach.
W tej chwili ratownicy próbują dotrzeć do górnika z dwóch stron. Na każdej zmianie w akcji bierze udział 14 ratowniczych zastępów.
Ostatni podziemny wstrząs w tym rejonie był dziś rano, w nocy było kilka innych. To zawsze powoduje przerwanie poszukiwań. Decyzje w tej sprawie podejmuje sztab akcji, który cały czas jest w kontakcie z naukowcami z Akademii Górniczo-Hutniczej, Politechniki Śląskiej oraz Głównego Instytutu Górnictwa.
Do silnego wstrząsu doszło w czwartek o godz. 8:16 1150 m pod ziemią. W zagrożonym rejonie było 78 górników, którzy prowadzili prace konserwacyjne maszyn i urządzeń. 76 z nich zostało wycofanych, 17 trafiło do szpitali. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, część poszkodowanych jeszcze tego samego dnia zostało wypisanych do domów.
Od czwartkowego rana trwało poszukiwanie dwóch pozostałych poszkodowanych. Późnym popołudniem prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Litwa przekazał informację o zlokalizowaniu jednego z pracowników. Wieczorem PGG przekazała informację o jego śmierci. Górnik, który zginął, miał 41 lat, w górnictwie pracował 21 lat. To siódma śmiertelna ofiara w polskim górnictwie węgla kamiennego w tym roku.
Przedstawiciele PGG i WUG opisywali w czwartek po południu, że akcja prowadzona jest w trudnych warunkach - zagrożenia metanowego i ryzyka ponownych wstrząsów. Z tego powodu tego dnia zastępy ratowników dwa razy były wycofywane do bazy. Czwartkowy wstrząs w dwóch miejscach poważnie zdeformował wyrobiska, w niektórych miejscach ratownicy muszą się czołgać. To znacząco utrudnia prowadzenie akcji.
Obok wybuchów metanu i pyłu węglowego podziemne wstrząsy należą do najczęstszych przyczyn wypadków górniczych. W tym roku z ich powodu zginęło już sześciu górników w kopalniach węgla kamiennego.
Z danych WUG wynika, że co roku na obszarze działania polskich kopalń węgla kamiennego notowanych jest ok. 1,5 tys. wstrząsów zaliczonych do kategorii wysokoenergetycznych (o magnitudzie powyżej 1,7). Przeważająca część wstrząsów, nawet jeżeli są odczuwalne na powierzchni, nie wywołuje negatywnych skutków. Te, które powodują uszkodzenia w infrastrukturze pod ziemią lub na powierzchni, nazywane są tąpnięciami.
Najczęstszą przyczyną wstrząsów jest odprężenie górotworu wskutek eksploatacji węgla, co skutkuje uwolnieniem skumulowanej w górotworze energii. Ze względu na różne warunki geologiczne niektóre wstrząsy są silnie odczuwane na powierzchni, inne są tam praktycznie niezauważalne (wstrząsy rejestrowane są także na terenach, gdzie działają kopalnie odkrywkowe).
Kopalnia Rydułtowy jest jednym z najstarszych czynnych zakładów wydobywczych na Górnym Śląsku. Jej początki sięgają 1792 r. Według informacji PGG, eksploatacja ścian jest prowadzona pomiędzy poziomami 1000 m i 1200 m. Najgłębsze czynne wyrobiska znajdują się na poziomie około 1250 m.