37-letnia Agnieszka z Częstochowy trafiła do szpitala pod koniec 2021 roku. Była w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej. Straciła ją 31 grudnia, a zmarła 25 dni później. Wcześniej była leczona w trzech szpitalach. W ostatnich tygodniach życia potwierdzono u niej zakażenie koronawirusem. W poniedziałek poinformowano, że Prokuratura Regionalna w Katowicach umorzyła śledztwo w sprawie jej śmierci.
Prokuratura Regionalna w Katowicach umorzyła śledztwo w sprawie śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy, która zmarła na początku 2022 r., kilka tygodni po stracie ciąży bliźniaczej.
O śmierć kobiety rodzina oskarżała medyków, o czym informowaliśmy TUTAJ.
W poniedziałek poinformowano, że biegli oraz śledczy uznali, że postępowanie personelu medycznego opiekującego się Agnieszką było prawidłowe, wystarczające i "adekwatne do sytuacji klinicznej pacjentki". Uznano, że "właściwie reagowano na występujące problemy kliniczne".
Wdrożone postępowanie, jak argumentują biegli, przekonuje o świadomości personelu medycznego, co do możliwości pogorszenia stanu pacjentki i podejmowaniu działań, mających zmniejszyć zagrożenie dla jej życia i zdrowia - powiedział w poniedziałek rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach Michał Binkiewicz. Decyzja o umorzeniu stała się prawomocna 17 sierpnia - postanowienie nie zostało zaskarżone przez pokrzywdzonych i przez pełnomocnika pokrzywdzonego - dodał prok. Binkiewicz.
Jak podał, podstawę ustaleń w śledztwie stanowiły zeznania świadków, dokumentacja medyczna i opinia interdyscyplinarnego zespołu biegłych.
Śmierć Agnieszki z Częstochowy, podobnie jak sprawa śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny, była przywoływana w debacie publicznej na temat obowiązujących przepisów o aborcji.
37-latka była leczona w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Częstochowie, Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie oraz w szpitalu w podczęstochowskiej Blachowni. Według jednej z tych placówek w ostatnich tygodniach życia potwierdzono u pani Agnieszki zakażenie koronawirusem.
Przesłuchano świadków, m.in. męża i siostrę zmarłej. Ekshumowano też bliźnięta, aby ustalić przyczynę ich śmierci, a także przeprowadzono sekcję zwłok zmarłej Agnieszki.
Moja siostra zmarła w szpitalu po ponad miesięcznym pobycie tam. Była w ciąży bliźniaczej. Kiedy w grudniu jeden płód obumarł, mąż Agnieszki – a mój szwagier – błagał lekarzy, by ratowali mu żonę, nawet kosztem ciąży. Agnieszka nosiła tydzień martwy płód. Aż obumarł drugi. Oba wydobyto po dwóch dniach od ich zgonu - opisywała siostra 37-latki.
Dodała, że jej siostra cały czas bardzo źle się czuła i miała podwyższone CRP, czyli wskaźnik stanu zapalnego w organizmie. Jak oświadczyła, rodzina potrzebuje sprawiedliwości i będzie jej szukać.
Oświadczenie wydał też Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Najświętszej Maryi Panny, gdzie pani Agnieszka przebywała na oddziałach ginekologii i położnictwa oraz neurologii.
"Po tym jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (23 grudnia 2021 roku), przyjęte zostało stanowisko wyczekujące z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków, nie było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia" – napisała dyrekcja placówki.
Szpital poinformował też, że kobieta była w ostatnich tygodniach życia trzykrotnie testowana na COVID-19, dwa pierwsze wyniki dały wynik ujemny, ostatni – pozytywny.