Policja będzie wyjaśniać przyczyny nocnego pożaru w Czechowicach-Dziedzicach w Śląskiem. Ogień pojawił się tam w hali zakładu, gdzie przetwarzane są odpady. Pożar został opanowany. Nie ma informacji o ewentualnych poszkodowanych.

Na miejscu był pluton chemiczny, ale - jak usłyszał reporter RMF FM od jednego ze strażaków - nie stwierdzono przekroczeń norm czy zanieczyszczenia. 

Zgłoszenie o pożarze było po 20:00. Wybuchł w hali należącej do przetwarzającej odpady firmy z Czechowic-Dziedzic. Dyżurny bielskiej komendy miejskiej PSP podał, że płonęła tzw. mielonka przygotowana dla spalarni.

Początkowo pracownicy firmy sami próbowali gasić ogień. Pożar objął wnętrze hali (o wymiarach 30 na 50 m) i nie wydostawał się na zewnątrz. 

Po przyjeździe na miejsce strażacy nie byli w stanie wejść do środka i pożar gaszono z zewnątrz. Akcja trwała całą noc.

W sumie na miejscu było około 30 strażackich wozów, a w czasie akcji strażacy musieli używać aparatów chroniących drogi oddechowe.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną zaprószenia ognia. Będzie to ustalała policja.