Ratownicy GOPR-u w Beskidach znowu pomagali zagubionym turystom. W miniony weekend prowadzono dwukrotnie akcje ratunkowe w rejonie Babiej Góry oraz jedną w okolicach Pilska. Kilku turystów zagubiło tam orientację. Powodem były intensywne opady śniegu i silny wiatr. Turystów uratowano.
W ostatnich dniach warunki pogodowe w górach są bardzo niekorzystne. W Beskidach poza opadami śniegu zagrożenie stanowi także silny wiatr, który miejscami osiągał prędkość 100 km/h. Ponadto momentami widoczność spadała zaledwie do kilku metrów.
W weekend ratownicy beskidzkiego GOPR-u prowadzili akcje poszukiwawcze w rejonie Babiej Góry oraz w okolicach Pilska.
Pierwsze zgłoszenie dotarło w sobotę o 10:30, od osoby, która nie potrafiła odnaleźć szlaku w rej. Gówniaka. Ratownicy sprowadzili mężczyznę na Przełęcz Lipnicką.
Kolejne wezwanie wpłynęło cztery godziny później. Trzech turystów straciło orientację w terenie. Po długotrwałych poszukiwaniach zostali odnalezieni na południowych stokach Babiej Góry, po słowackiej stronie. Pomogli im tamtejsi ratownicy.
Mniej więcej w tym samym czasie ratownicy ruszyli na pomoc turystom w okolicach Pilska. Zgłoszenie odebrali ratownicy w centrali w Szczyrku. Wynikało z niego, że dwóch turystów zagubiło się w pobliżu szczytu. Mieli oni wędrować zielonym szlakiem od strony słowackiej.
Na miejsce wysłano najpierw dwóch ratowników na skuterach śnieżnych, później dołączyli do nich kolejni na skiturowych nartach. Wspólnie przeczesywali teren po słowackiej stronie szczytu. Kiedy i te poszukiwania okazały się bezskuteczne, wezwano ratowników z Żywca.
Po około 2 godzinach odnaleziono turystów w okolicach zielonego szlaku - jak wynikało z pierwszego zgłoszenia. Zostali przetransportowani do ratowniczej dyżurki, a po ogrzaniu do Korbielowa. W całej akcji brało udział łącznie 14 ratowników.
Jak informuje beskidzki GOPR, od poniedziałku ratownicy wyjechali na 37 misji ratunkowych. Pomocy udzielono ponad 50 osobom.
Informowaliśmy o tragicznych wypadkach w górach. W miniony piątek w Tatrach zeszło kilka lawin w okolicach Trzydniowiańskiego Wierchu. Te porwały ze sobą dwóch narciarzy. Na szczęście udało się ich uratować.
Kolejna lawina zeszła w niedzielę. Zasypała ona 28-letniego turystę. Mężczyzna spędził pod śniegiem niemal 2 godziny. Po odkopaniu przez ratowników TOPR-u, najpierw trafił do szpitala, potem zaś do Krakowa. Niestety nie udało się go uratować. Później okazało się, że turysta był ostrzegany przez ratowników górskich, lecz ich zlekceważył.
Nie był jednak koniec, ponieważ we wtorek lawina zeszła w okolicach stoków Miedzianego w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Porwała ona turystę, który utrzymał się na powierzchni śniegu. 20 ratowników i 2 psy poszukiwały mężczyznę, którego udało się uratować.
Najgłośniejszą sprawą była śmierć dwóch turystów w Karkonoszach, którzy spadli ze Śnieżki, wprost do Kotła Łomniczki, tzw. "rynną śmierci". Mężczyźni mogli spadać nawet 900 m. Turyści zginęli na miejscu.
Wedle doniesień, mimo słonecznej pogody, warunki do uprawiania turystyki były bardzo trudne. Powodem było oblodzenie.
Kolejne lawiny w Tatrach i śmierć dwóch turystów podczas wejścia na Śnieżkę powodują, że powraca pytanie czy góry zimą to bezpieczny wybór?
O tym Piotr Salak rozmawiał z Maciejem Stańczakiem, himalaistą i ratownikiem GOPR-u, który był gościem Rozmowy w południe w Radiu RMF24.
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMMOWY Z MACIEJEM STAŃCZAKIEM