Opinie biegłych w sprawie tragicznej policyjnej interwencji w Radymnie na Podkarpaciu nie dają odpowiedzi na pytanie, czy funkcjonariusze działali zgodnie z przepisami - dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada. Przemyska prokuratura zwróciła dokumenty ekspertom, by uzupełnili te opinie. Chodzi o zdarzenie z połowy września, gdy policyjny patrol zatrzymywał agresywnego 42-latka. Podczas interwencji mężczyzna zmarł.
Do tragicznego zdarzenia doszło we wrześniu. Policja dostała zgłoszenie o agresywnie zachowującym się 42-latku, który siekierą uszkodził drzwi domu swojej kuzynki. Patrol znalazł go w pobliskim sklepie. Policjanci obezwładnili mężczyznę i założyli mu kajdanki. W pewnym momencie zatrzymany zaczął tracić funkcje życiowe, a policjanci rozpoczęli reanimację. Na miejsce przyjechała karetka, ale życia mężczyzny nie udało się uratować.
Uzupełnienie przez biegłych opinii w związku z tą sprawą to kwestia kolejnego miesiąca. Dokumenty mają dopracować biegli z Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, a także ze straży granicznej.
Jak usłyszał od jednego ze śledczych nasz dziennikarz, ekspertyzy z obu ośrodków "są mdłe", dlatego muszą zostać uzupełnione.
Dodatkowo - jak dowiedział się Krzysztof Zasada w przemyskiej prokuraturze - śledczy otrzymali szczegółowe wyniki sekcji zwłok, a także badań histopatologicznych, które powinny być uwzględnione przez biegłych.
Wiadomo natomiast, że nowe dowody nie zmieniają dotychczasowych ustaleń, z których wynika, że przyczyną zgonu 42-latka mogło być stosowanie przez policjantów duszenia. Przez ten chwyt obezwładniający doszło między innymi do złamania kości gnykowej.