Rany cięte szyi były przyczyną śmierci wszystkich członków rodziny, których ciała znaleziono w domu w Chodzieży - także 4-miesięcznego chłopczyka. Wstępne wyniki sekcji zwłok potwierdzają wcześniejsze ustalenia śledczych. Z ich dochodzenia wynika, że zbrodni dokonał 41-latek. Najpierw zabił swoich rodziców, potem żonę i maleńkie dziecko, na końcu siebie. Kobieta miała skrępowane ręce i nogi oraz zaklejone usta. Ona i niemowlę zostali zabici mniej więcej dwa dni po tym, jak mężczyzna zabił swoich rodziców - wynika z sekcji zwłok.
W czwartek wieczorem zakończyły się sekcje zwłok pięciu ofiar z Chodzieży w woj. wielkopolskim. Potwierdzają one dotychczasowe ustalenia. Wszyscy zmarli na skutek ran ciętych szyi. To czteromiesięczne niemowlę, jego 38-letnia matka, 41-letni ojciec, 72-letnia kobieta oraz 73-letni mężczyzna - rodzice 41-latka, który na końcu odebrał sobie życie.
Śmierć rodziców domniemanego napastnika miała nastąpić od trzech do pięciu dni przed znalezieniem zwłok. Natomiast żona i synek zginęli później - dwa lub trzy dni przed makabrycznym odkryciem. Od razu po tym 41-latek popełnił samobójstwo.
Jest to oczywiście wstępna opinia. Będą potrzebne badania, w tym badania toksykologiczne - mówi prokurator Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
38-latka miała skrępowane ręce oraz nogi, a także zaklejone usta. Wszystkie dorosły ofiary znaleziono z ranami, które wskazują, że przed śmiercią próbowały się bronić.
W poniedziałek wieczorem w domu przy ul. Podgórnej w wielkopolskiej Chodzieży zostały znalezione ciała czwórki dorosłych i niemowlęcia. Wszystkie ofiary miały rany cięte szyi. Ciało 38-latki było skrępowane, a zwłoki dziecka były przykryte kołdrą.
Śledczy szybko ustalili, że 41-latek zabił swoich rodziców, żonę i 4-miesięczne dziecko, a potem popełnił samobójstwo. Dziennikarza RMF FM Beniamina Piłata relacjonował, że przy mężczyźnie znaleziono nóż, którym miał zabić swoją rodzinę.
Między śmiercią rodziców a śmiercią żony i dziecka był pewien przedział czasowy. Staramy się określić, jak długo to było - czy to było kilka godzin czy na przykład kilka dni czy jeden dzień - mówił w środę prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, która zajmuje się wyjaśnieniem tej zbrodni.
Małżeństwo dwa miesiące temu przyjechało do Chodzieży, ponieważ pogorszył się stan zdrowia ojca 41-latka. Sprowadzili się z Sochaczewa. Wcześniej mieszkali za granicą. Przyjechali, żeby opiekować się ojcem tego sprawcy - powiedział Wawrzyniak.
Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak w rozmowie z Tomaszem Weryńskim w internetowym Radiu RMF24 relacjonował, jak doszło do makabrycznego odkrycia.
W poniedziałek jeden z członków rodziny, który nie mógł się z nią skontaktować, poprosił znajomego, żeby tam podszedł i on odkrył to, co się tam wydarzyło. Ja nie chciałbym opisywać tego, co zobaczyli tam policjanci, bo byłby to zbyt drastyczny opis - mówił Borowiak w Radiu RMF24.
41-latek nie był wcześniej karany. Rodzina nie miała założonej tzw. niebieskiej karty, a przez ostatnie dwa miesiące policja nie interweniowała w domu w Chodzieży.