23-latek z Rososzycy usłyszał zarzut podpalenia zabytkowego pałacyku, w którym mieszkało 31 osób. Do niebezpiecznego zdarzenia doszło we wtorek pod Ostrowem Wielkopolskim.
Mężczyzna przyznał się do winy i wyjaśnił, że podpalił budynek, ponieważ chciał zmusić władze gminy do wyremontowania obiektu. Zabytkowy pałacyk jest wpisany w rejestr zabytków i należy do gminy. Pałac został przekształcony na mieszkania komunalne.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim, prok. Maciej Meler, przekazał RMF FM, że ogień został podłożony na poddaszu budynku. Mężczyźnie postawiono zarzut sprowadzenia zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób oraz spowodowania strat wielkiej wartości na kwotę 1,2 mln zł - powiedział.
Podejrzany odpowie także za wywołanie dwóch innych pożarów. One także zostały wyrządzone na szkodę gminy Sieroszewice. Mężczyzna miał podpalić śmietniki i garaże. Starty wyceniono na 33 tysiące złotych - powiedział Meler.
Pogorzelcom z Rososzycy zapewniono tymczasowe miejsce pobytu w domu seniora, a inspektor nadzoru budowlanego zdecydował, że budynek nie nadaje się do zamieszkania. Pożar był gaszony przez kilka godzin. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
23-latkowi grozi do 10 lat więzienia.