Punktualnie o godz. 18 w całej Polsce zawyły syreny. W ten sposób strażacy, policjanci i strażnicy graniczni oddali hołd dwóm strażakom, którzy zginęli podczas akcji ratowniczej w Poznaniu.

W Poznaniu w nocy z soboty na niedzielę doszło do pożaru i wybuchu w kamienicy przy ul. Kraszewskiego. W trakcie akcji poszkodowanych zostało 11 strażaków, a dwóch było poszukiwanych.

Przed południem poinformowano, że dwaj strażacy nie żyją. To ogn. Patryk Michalski i ogn. Łukasz Włodarczyk.

Wiceszef MSWiA Wiesław Leśniakiewicz podczas konferencji prasowej złożył wyraz współczucia rodzinie zmarłych strażaków, podkreślając, że byli to doświadczeni ratownicy.

Ginie nam 34-letni kolega z 12-letnim stażem. 33-letni kolega z 11-letnim stażem, osierocił dwójkę dzieci. To jest tragedia dla nas wszystkich. Ci strażacy oddali swoje życie, by próbować ratować innych - mówił.

Hołd strażakom oddali także piłkarze oraz kibice Lecha Poznań.

Wieczorem zastępca rzecznika prasowego wojewody wielkopolskiej Nina Swarcewicz poinformowała, że w szpitalach nadal pozostaje łącznie sześciu strażaków oraz trzy osoby, które także zostały ranne w tym zdarzeniu.

W poznańskich szpitalach przebywa jeszcze czterech strażaków oraz dwie osoby cywilne. Natomiast jedna osoba została przetransportowana do szpitala w Nowej Soli. Także dwóch strażaków, ze względu na obrażenia, zostało przetransportowanych do szpitala Siemianowicach Śląskich - powiedziała Swarcewicz.