Prokuratura zwróciła się do Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych o zbadanie, jaki przedmiot spadł na dom w wielkopolskim Rakowie, uszkadzając dach. Jak ujawniliśmy w RMF FM, na początku kwietnia w budynek mieszkalny uderzył metalowy element przebijając poszycie dachowe.
Do tej pory śledczy z Konina przekonywali, że to nie jest element statku powietrznego, a fragment maszyny rolniczej.
Wciąż nie udało im się potwierdzić, co to mogło być za urządzenie wykorzystywane w gospodarce rolnej. Dlatego zdecydowali się poprosić o specjalistyczną opinię wojskowy instytut lotniczy. To ta sama instytucja, która potwierdziła, że koło Bydgoszczy spadła rosyjska rakieta.
Prokuratura liczy na to, że zamówiona opinia pozwoli na wykluczenie jednej z przyjętych teraz dwóch wersji.
Wciąż trwają poszukiwania biegłego z dziedziny mechaniki i maszyn rolniczych, by także pomógł w tej - jak usłyszał od śledczych nasz reporter - bardzo zagadkowej sprawie.
Niezidentyfikowany cylindryczny przedmiot wybił w dachu dziurę o powierzchni metr na 70 centymetrów. Potem pękł na dwie części, uderzając w betonową podłogę strychu.
Do zdarzenia doszło wczesnym popołudniem 4 kwietnia. W domu było słychać potężny huk.
Byłem w pracy. Syn akurat był w domu. Napalił w piecu w kotłowni. Poszedł do góry. Włączył muzykę i po chwili coś huknęło. Nie wiedział, co się stało. Biegał po domu. Wyszedł na podwórko, popatrzył - nic nie ma. Poleciał do kotłowni. Myślał, że może piec huknął - relacjonował w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Zasadą mieszkaniec Rakowa.
Wewnątrz na strychu domownicy odkryli dziwny przedmiot. To było coś takiego żeliwnego. Jakby to był jakiś okrąg czy koło. W sumie chyba był jeden element. Jak zleciał i rozbił się na stropie, to pękł na pół. Jeden element ważył ok. dwóch kilogramów - w sumie ponad 4 kg - opisuje znalezisko słuchacz RMF FM.