Burmistrzu - szanuj strażaków z OSP Chocz! - baner z takim hasłem zawisł na elewacji budynku remizy straży pożarnej w Choczu (Wielkopolskie). Zdaniem strażaków burmistrz nie wspiera ich jednostki w zakupie sprzętu do ratowania ludzi. Według burmistrza - gminy nie stać na drogie wydatki.
Na terenie wielkopolskiej gminy Chocz działa pięć jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych, ale tylko jedna z nich w Choczu należy do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego.
W systemie jesteśmy od 1995 roku, jesteśmy jedną z pierwszych jednostek w Polsce, mamy 13 numer umowy podpisanej z komendantem krajowym. To oznacza, że jesteśmy dobrą jednostką i mamy wykwalifikowana kadrę - powiedział PAP prezes OSP w Choczu Piotr Woldański.
Jednostka - jak zapewnił - jest potrzebna w terenie, ponieważ rocznie odnotowuje wyjazdy do 60 zdarzeń.
Nie tylko gasimy pożary, ratujemy ludzi z wypadków drogowych. Służymy pomocą wszędzie tam, gdzie nas potrzebują - powiedział.
Woldański oświadczył, że strażacy - ochotnicy pracują na starym sprzęcie. Do dyspozycji mają dwa dwudziestoletnie samochody typu średniego. Dlatego w urzędzie miasta i gminy zabiegają o zakup samochodu ratowniczego typu ciężkiego. Bezskutecznie. Jak powiedział prezes, żeby móc skorzystać z dotacji na zakup pojazdu władze Chocza muszą zabezpieczyć na ten cel połowę wymaganej kwoty w budżecie.
Burmistrz nie chce tego zrobić od wielu lat. Twierdzi, że jest tyle możliwości, że możemy sami sobie poradzić a to jest nieprawda - oświadczył.
Dodał, że w budżecie brakuje też pieniędzy na naprawianie zużytego sprzętu. Podczas działań ratowniczo-gaśniczych z pompy jednego z wozów wycieka woda. Nożyce służące do wydobywania ofiar wypadków samochodowych są tępe. Trzeba je naostrzyć, a to kosztuje 10 tys. zł. Burmistrz nie widzi problemu - powiedział.
Brak porozumienia między strażakami a burmistrzem Chocza przeniósł się do portali społecznościowych. Na remizie wywieszono baner z napisem "Burmistrzu szanuj strażaków z Chocza!" i ogłoszono akcję protestacyjną, polegającą na upublicznieniu problemów.
Nasze stowarzyszenie działa społecznie, staramy się pozyskiwać środki spoza budżetu gminy na zakup sprzętu i wyposażenia osobistego. Deklarujemy i dokładamy prywatne środki, aby móc zrealizować zobowiązania na świadczenie usług ratowniczych. Niestety, od kilku lat zauważamy, że dochodzi do pewnych komplikacji w tematyce finansowania naszej OSP. Składamy odpowiednie zapotrzebowania do planu budżetowego ale są one pomijane. Burmistrz działa tak, aby zniechęcić naszych strażaków - poinformowano na stronie społecznościowej straży.
W odpowiedzi na zarzuty na stronie urzędu miejskiego gminy Chocz zamieszczono odpowiedź pt. "Post szumnie napisany, ale nieprawdziwy". w rozmowie z PAP burmistrz przyznał, że on jest autorem wpisu. Między innymi poinformowano, że Ochotnicza Straż Pożarna jest stowarzyszeniem, którego "ani gmina Chocz ani burmistrz gminy Marian Wielgosik nie likwiduje, czy też nie zatrzymuje w działaniu, ponieważ stowarzyszenia mają ogromne możliwości w pozyskiwaniu pieniędzy ze źródeł zewnętrznych" - napisano.
Wskazano, że gmina przekazała ogromne środki na budowę remizy i jest lepiej finansowana niż pozostałe cztery jednostki OSP. Poinformowano też, że OSP mogła posiadać nowy samochód pożarniczy typu średniego, o który starania czynił burmistrz Marian Wielgosik zabezpieczając środki finansowe za zgodą rady w budżecie gminy. Jednak Prezes OSP Chocz Piotr Woldański stanął na stanowisku, że chcą nowy samochód nie średni, a ciężki - wskazano.
Burmistrz w rozmowie z PAP powiedział, że nie rozumie postawy zarządu i prezesa OSP, ponieważ gmina chciała zabezpieczyć środki na zakup samochodu średniego, ale władze straży nie wyraziły na to zgody. Trzy razy większa od naszej gmina Blizanów, gmina Dobrzyca i porównywalna z nami gmina Gizałki zakupiły samochody średnie a u nas upierają się przy zakupie dużo droższego, na który nas po prostu nie stać - powiedział. Dodał, że taki pojazd kosztuje dzisiaj 1,5 mln zł, więc w budżecie trzeba byłoby zabezpieczyć milion, żeby mieć też środki na jego wyposażenie.
W budżecie z dochodów własnych mamy 4 mln zł i tyle muszę wyłożyć na oświatę. Najpierw muszę zabezpieczyć dzieci w przedszkolu i w szkołach. Dać pracę nauczycielom i urzędnikom. Później mogę zająć się elementami, które są towarzyszące - powiedział burmistrz Wielgosik.