Rok temu hucie szkła z miejscowości Poniec w Wielkopolsce groziło zamknięcie i - co za tym idzie - zwolnienie kilkudziesięciu pracowników. Wszystko przez nagły wzrost cen gazu, który narzuciła na firmę spółka PGNiG. Dziś huta dalej funkcjonuje, a to za sprawą ważnej zmiany.
Zamiast zasilać piec gazem ziemnym dostarczanym przez PGNiG, właściciele postanowili zbudować instalację na gaz płynny i sprowadzać go od innych dostawców. To pozwoliło im zaoszczędzić około 30 proc. kosztów. Podwyżka narzucona przez PGNiG była astronomiczna - mówi Łukasz Busz, prezes huty w Poniecu.
Podwyżka z dnia na dzień to było 790 procent. Skok z 350 tys. zł miesięcznie do prawie 2,4 mln zł. Wyliczyliśmy, że straty, jakie ponieśliśmy, to około 13 milionów złotych - tłumaczy prezes ponieckiej huty.
W związku z podwyżkami, kierownictwo huty musiało ponownie przyjrzeć się finansom. Zmiana proponowana przez PGNiG obejmowała 2022 rok. Dokumenty trafiły na biurko prezesa na początku roku, już po przygotowaniu prognozy finansowej. Nie mogliśmy przewidzieć takiego scenariusza. Nie byliśmy kompletnie na to gotowi - mówi Łukasz Busz w rozmowie z RMF FM.
W hucie Gloss w Poniecu pracuje blisko 80 osób. Wszystkim im groziła wizja utraty źródła utrzymania. Jesteśmy jednym z największych pracodawców w okolicy. Ci ludzie zostaliby bez pracy, gdybyśmy czegoś nie zrobili. Musieliśmy wstrzymać produkcję, by przemyśleć dalsze działania. Poinformowaliśmy pracowników o problemach zakładu - podkreśla prezes huty.
Nie było za kolorowo. W firmie mówiło się o zamknięciu. Wszyscy się bali, że nie znajdą w pobliżu zatrudnienia i będzie trzeba szukać gdzieś dalej - mówi jeden z pracowników huty szkła w Poniecu.
Huta wykonała krok wstecz, by móc dalej iść do przodu. Receptą na problemy finansowe spowodowane podwyżką cen dostaw gazu od PGNiG było przejście z gazu ziemnego na gaz płynny.
Przejście z gazu ziemnego na gaz płynny nigdy nie było opłacalne. Aż do roku 2022 - mówi Łukasz Busz z huty szkła Gloss w Poniecu. Jak się okazało, dzięki przejściu na gaz płynny udało nam się zaoszczędzić około 30 proc. w porównaniu z kwotą zaproponowaną przez PGNiG. To było trudne i kosztowne przedsięwzięcie, ale w końcu jesteśmy na prostej - dodaje.
Na tyłach huty zamontowano nową instalację. Składa się z dwunastu zbiorników na gaz płynny. Każdy z nich ma blisko 7 litrów. Napełnione wystarczają na prawie tydzień. Ciężarówka z dostawą przyjeżdża co dwa dni. Pilnujemy, by niczego nie zabrakło - mówi właściciel huty.
Uruchomienie nowej instalacji nastąpiło pod koniec stycznia bieżącego roku. Jej budowa trwała blisko pół roku, a zakład musiał stanąć na trzy miesiące.
Zarząd huty Gloss w Poniecu walczy teraz z PGNiG w sądzie, a przynajmniej próbuje, bo do tej pory nie odbyła się ani jedna rozprawa.
Założyliśmy sprawę i czekamy. Chcemy ludzkiego potraktowania nas i zapłaty. Wyliczyliśmy skrupulatnie, że poniesione przez nas straty to blisko 13 milionów złotych - dodaje Łukasz Busz.
Huta nie zwolniła żadnego pracownika. Wszyscy dalej produkują opakowania do zniczy w Poniecu.