Policja ustaliła tożsamość mężczyzny, który próbował wydłubać oczy jednej z pasażerek komunikacji miejskiej w Poznaniu. Mężczyzna przebywa w szpitalu. Nie został jeszcze zatrzymany.
Podejrzany zostanie przesłuchany, gdy tylko pozwolą na to lekarze. Trafił on do szpitala z rozbitą głową.
Podejrzanego udało się namierzyć, dzięki zapisowi z kamer monitoringu. Jak się okazuje napastnik jest znany policji.
To ten sam mężczyzna, który w lipcu bieżącego roku został zatrzymany na jednym z przystanków, gdzie wymachiwał i groził nożem pasażerom komunikacji miejskiej - mówi w rozmowie z RMF FM Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Podejrzany na trzy miesiące trafił do aresztu i wyszedł na wolność jesienią. Obecnie przebywa pod nadzorem policji.
Po kilku godzinach od opublikowania wpisu na profilu zaczęły pojawiać się relacje pasażerów. "Około tydzień temu miałem podobną sytuację mężczyzna około 30-40 lat z tatuażem nad okiem rozmawiał sam ze sobą zaczepiał ludzi. Ostatecznie usiadł za mną i po pewnym czasie uderzył mnie w tył głowy, niestety nie zgłosiłem tej sprawy na policje uważajcie na siebie. Chciałem jeszcze napisać, ze sytuacja również miała miejsce w linii 173" - napisał jeden z użytkowników.
Zdaniem innego internauty, napastnik ma dość regularnie podróżować komunikacją miejską w kierunku Ronda Śródka.
"Około dwa tygodnie temu jechałem z nim tym samym autobusem. Gadał do siebie, groził na głos, straszył dzieci, złapał kobietę za gardło mówiąc, że myślał, że to jego żona. Wysiadając na Rondzie Śródka razem z dziewczyną zadzwoniliśmy na policję. Do czasu przyjazdu policji kilkakrotnie podchodził do różnych osób i groził personalnie. Raz zamachnął się na młodego około 15 letniego chłopca/dziewczynkę. W tym momencie podszedłem do niego i starałem się go zająć rozmową, chwilę potem przyjechała policja i zgarnęła go do auta. Piszę ku przestrodze i z informacją, że policja przynajmniej raz go już miała".
W kolejnych wpisach dotyczących nieznanego napastnika internauci pisali między innymi o tym, że mężczyzna miał rozmawiać sam ze sobą i wymachiwać w pojeździe zaokrąglonym nożem.
"Był we krwi, miał rozdartą kurtkę i pod wpływem alkoholu i/lub narkotyków - pisze kolejne osoba. Przez cała drogę krzyczał sam do siebie, bo najprawdopodobniej uroił sobie grupę ludzi, z którymi mógł się wcześniej szarpać/bić. Same wulgaryzmy i jedyny istotny fakt to krzyczał, że jest z Głównej, więc najprawdopodobniej tu mieszka. Uderzał w okna i siedzenia w autobusie. Był to 24.11 koło 20:30. Niestety numeru autobusu nie pamiętam. Siedziałam ze starszą panią przy kierowcy, widziałam, że przybliżał na kamerach, patrzył co się dzieje, ale nie zareagował. Jeżeli to mogłaby być ta sama osoba, to mam 12 sekund jego krzyków".