Policja zatrzymała mężczyznę, który może mieć związek z podpaleniem składowiska opon w wielkopolskim Koninie. Pożar przy ulicy Marantowskiej wybuchł w sobotę o świcie, czarny dym było widać z wielu kilometrów. Ogień udało się zdusić po ponad dziesięciu godzinach walki. Pracujący na miejscu strażacy mówią w RMF FM, że dogaszanie potrwa jeszcze kilka dni.
Policja w Koninie potwierdziła, że zatrzymano jedną osobę. Po szczegółowe informacje policjanci odsyłają do prokuratury.
Jak nieoficjalnie ustalił reporter RMF FM, jeszcze w nocy, gdy ponad 200 strażaków walczyło z pożarem, policjanci mieli pojawić się na pogorzelisku z zatrzymanym mężczyzną.
W trakcie wizji lokalnej miał on wskazać miejsca, w których podłożył ogień.
Na działce bezpośrednio przylegającej do składowiska, znajduje się terminal przeładunkowy węgla. To teren oświetlony i monitorowany, co pomogło śledczym w ustaleniu osoby, która może mieć związek z podpaleniem.
Trwa wyjaśnianie przyczyn pożaru, który zgłoszono wczoraj po godzinie 4 rano.
Ostatecznie zajął 2500 metrów kwadratowych, na których składowane są opony, i nadal miejscowo, co jakiś czas pojawiają się zarzewia ognia. W akcji gaśniczej brało udział prawie 50 zastępów strażackich, czyli około 200 ratowników.
Kilkudziesięciu strażaków wciąż jest na miejscu. Koparkami, których użyczyło pobliskie przedsiębiorstwo, przekopują stosy śmieci i spalonych opon, by dotrzeć do zalegającego żaru.
Koniński magistrat w sobotę rano zaapelował w mediach społecznościowych do mieszkańców m.in. Zatorza i osób, które mieszkają w pobliżu składowiska, o nieotwieranie okien, ze względu na unoszące się nad okolicą opary i gęsty dym.
Zgłoszenie o pożarze otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.