Napad na kantor w Kaliszu i obrabowanie konwojenta w Poznaniu nie są ze sobą powiązane - to wstępne ustalenia policji w sprawie zdarzeń w Wielkopolsce. Trwa obława na sprawców obu tych przestępstw.
Policja przeanalizowała działania sprawców obu napadów i wstępnie wyklucza, by to ci sami złodzieje napadli w grudniu na konwojenta przenoszącego gotówkę w Poznaniu oraz kasjerkę w kantorze w Kaliszu.
W obu przypadkach napastnicy byli uzbrojeni. Konwojent z Poznania został uderzony w głowę i raniony nożem w rękę. Podczas czwartkowego napadu na kantor w Kaliszu nikt nie ucierpiał, choć - jak przekazał mł. insp. Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji - "złodzieje grozili kasjerce nożem".
Policja przesłuchuje świadków i sprawdza monitoring. Trwają poszukiwania sprawców obu napadów. Przestępstwa w Poznaniu dopuściła się grupa co najmniej trzech mężczyzn, na Kantor w Kaliszu napadły dwie osoby.
Do napadu w Poznaniu doszło we wtorek, 5 grudnia, przed godz. 11 na ul. Grobla. Zaatakowany został tam pracownik ochrony.
Napadnięty mężczyzna posiadał broń, z której oddał kilka strzałów - powiedział rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak. Jak przekazał, zaatakowany nożem ochroniarz został niegroźnie ranny w rękę.
Według nieoficjalnych ustaleń RMF FM, napadnięty został pracownik ochrony, który przenosił pieniądze z kantoru do swojego samochodu. W sumie była to kwota 40 tys. zł.
Do napadu na kantor w Kaliszu doszło w czwartek, 21 grudnia, około godz. 8:30.
Do lokalu weszło dwóch mężczyzn. Zagrozili kasjerce i zażądali wydania pieniędzy. Zabrali znajdującą się w kasie gotówkę w różnych walutach i uciekli. Policja nie udziela informacji, ile pieniędzy skradziono.
Kasjerka na szczęście nie odniosła żadnych poważniejszych obrażeń - powiedziała oficer prasowy kaliskiej policji podkom. Anna Jaworska-Wojnicz.
Bandyci są poszukiwani.