Pracownicy poznańskiego ogrodu zoologicznego opiekują się krokodylem znalezionym w garażu na jednej z posesji w Sosnowcu. Zwierzę przebywało tam w dramatycznych warunkach.
Już w cieple, może wygrzać się po tym, co przeszedł w ostatnich tygodniach, skorzystać z czystego basenu, odpocząć w zupełnym spokoju - pisali dwa dni temu pracownicy poznańskiego zoo na swoim profilu na Facebooku. Wpis dotyczył uratowanego krokodyla z Sosnowca, który przebywał wcześniej w garażu w dramatycznych warunkach.
Zwierzę przyjechało bardzo zestresowane. Przebywało w przybudówce razem z innym krokodylem nilowym. Zdążyliśmy odebrać je żywe. Sześć tygodni temu zmarła tam samica krokodyla nilowego i one przez ten czas przebywały razem - mówi Anna Lubiatowska z zoo w Poznaniu.
To były katastrofalne warunki. Krokodyl przebywał w temperaturze około 20 stopni Celsjusza - zbyt niskiej do prawidłowego funkcjonowania. Ponadto woda w zbiorniku nie była regularnie wymieniana. Pan tłumaczył, że miał zapchany odpływ, a woda dostarczana dla tego egzotycznego zwierzaka okazała się być deszczówką - dodaje Anna Lubiatowska. Jedynym źródłem ciepła dla tego gada był mały grzejnik, na który krokodyl się wspinał, by ogrzać swoje ciało.
Ancalagon (imię nadane przez Zastępcę Prezydenta Miasta Poznania Pana Jędrzeja Solarskiego, z nadzieją że zwierzę odzyska siły i osiągnie rozmiary najpotężniejszego smoka z tolkienowskiej opowieści) podnosi się na łapy. Wygrzał się, wszedł do basenu - czytamy na facebookowym profilu poznańskiego zoo.
Krokodyle nilowe powinny przebywać w temperaturze ok. 26 stopni Celsjusza. Dodatkowo powinny mieć wyspę ciepła, na której mogą się wygrzać i strawić spożyty pokarm. Tam temperatura musi mieć ponad 30 stopni - dodaje opiekunka z poznańskiego zoo.
Sprawą krokodyli zajmuje się policja pod nadzorem prokuratury. W miejscu, w którym przebywało zwierzę znaleziono też zwłoki dwóch serwali - dzikich, afrykańskich kotów.