To nie zatrucie, a wysoce zjadliwa grypa ptaków była przyczyną padania kolonii mew. Martwe ptaki zauważono w zeszłym tygodniu na sztucznej wyspie "Ptasia Ostoja" na zbiorniku retencyjnym w Gołdapi.

Padłe mewy zauważono przy ptasiej wyspie na zbiorniku retencyjnym w Gołdapi w zeszłym tygodniu. Tylko jednego dnia naliczono 27 padłych ptaków. Ornitolodzy z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków powiadomili policję, że może dochodzić do trucia kolonii mew. Ptaki zostały zabezpieczone do badań i już wiadomo, że padły przez wysoce zjadliwą grypę ptaków. To, co na początku wydawało się najmniej prawdopodobne, okazało się prawdą - mówi Sebastian Menderski z PTOP w Olsztynie.

Historia kolonii mew na sztucznej wyspie stworzonej na zbiorniku retencyjnym w Gołdapi jest długa. Od kilku lat mieszkańcy zgłaszają problemy z wyspą, która znajduje się bardzo blisko zabudowań. Mewy są hałaśliwym gatunkiem, przylatują już w marcu, a ich okres lęgowy kończy się pod koniec czerwca. W tym czasie cały czas hałasują, kontaktują się ze sobą i jest to dosyć głośny dźwięk. To może powodować irytację okolicznych mieszkańców - mówi Menderski z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, który uczestniczył w rozmowach wokół likwidacji wyspy i przeniesienia kolonii mew w inne miejsce.

Mieszkańcy wielokrotnie zgłaszali się do Urzędu Miasta w sprawie likwidacji wyspy. Taka możliwość pojawiła się, bo udało się uzyskać zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na jej zniszczenie. Jednocześnie opracowano koncepcję przeniesienia kolonii mew w inne miejsce.

Udało się nawet pozyskać fundusze z Unii Europejskiej na budowę nowej wyspy, ale mieszkańcy drugiej miejscowości nie zgodzili się na to. Sprawa przycichła - dodaje Menderski.

Przez chorobę kolonia mew zmniejszyła się o kilkadziesiąt ptaków.