Nowe informacje w sprawie przerwanego spektaklu teatralnego w Zielonej Górze. Tamtejsza policja opublikowała na swojej stronie internetowej komunikat dotyczący incydentu. Zdaniem mundurowych, "należy jednoznacznie stwierdzić, że policjanci zachowali się w sposób właściwy z należytą troską o obywateli, którzy dzięki takiej postawie uniknęli kosztów jak i dodatkowych niedogodności związanych z odholowaniem pojazdów".

REKLAMA

O incydencie podczas spektaklu komediowy pt. "Imię", który rozpoczął się w niedzielne popołudnie w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego, pisaliśmy wczoraj - więcej informacji znajdziecie TUTAJ.

W przedstawieniu grali m.in. Mateusz Banasiuk, Szymon Bobrowski, Małgorzata Foremniak, Marcin Hycnar, Dorota Krempa i Wojciech Malajkat.

Stanowisko policji

We wtorek Komenda Miejskiej Policji w Zielonej Górze opublikowała na swojej stronie internetowej komunikat dotyczący niedzielnego przedstawienia.

"Tego dnia około godziny 16 patrol ruchu drogowego został wysłany na miejsce po zawiadomieniu telefonicznym od mieszkańców, którzy informowali, że na wąskiej drodze, gdzie obowiązuje zakaz zatrzymywania się, zaparkowane były samochody. Jest to jedyna droga dojazdowa do obiektów Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz budynków mieszkalnych znajdujących się przy ul. Szafrana" - czytamy w komunikacie policji.

Mundurowi podkreślili, że "na tej ulicy znajduje się znak zakazu (B-36) wraz z tablicą informującą o możliwości odholowania pojazdu na koszt właściciela (T-24)". "Patrol policji po przyjeździe na miejsce stwierdził, że 8 samochodów osobowych zaparkowano w tym miejscu naruszając przepisy" - dodali.

Jak relacjonuje KMP w Zielonej Górze, patrol policji "od pracownika ochrony Auli UZ dowiedział się, że właściciele tych samochodów są w środku 'na jakimś spotkaniu' - nie było mowy o żadnym trwającym spektaklu".

"Policjant wykazując się troską oraz proobywatelską postawą, a także chcąc zaoszczędzić kierującym kosztów wynikających z holowania pojazdów i przechowywania na parkingu strzeżonym ich pojazdów (590 zł), wszedł na salę aby poinformować o konieczności przeparkowania samochodów. Policjant po otrzymaniu zgody od uczestników na przekazanie informacji o nieprawidłowo zaparkowanych autach nie przerwał spektaklu" - czytamy w komunikacie zielonogórskiej policji.

Wychodzący z sali widzowie mieli przekazać interweniującemu policjantowi, że przedstawienie zostało przerwane przez samych aktorów - przekazali funkcjonariusze.

"Kierujący, którzy wyszli przeparkować swoje samochody nie zostali ukarani mandatem karnym za popełnione wykroczenie (mandat za to wykroczenie wynosi 100 zł, kierujący otrzymuje również 1 punkt karny), tylko zostali pouczeni. Uniknęli oni również kosztów związanych z holowaniem (550 zł) i parkowaniem (40 zł za jedną dobę) pojazdów na parkingu firmy pomocy drogowej" - podała policja z Zielonej Góry.

Jak dodali, "należy jednoznacznie stwierdzić, że policjanci zachowali się w sposób właściwy z należytą troską o obywateli, którzy dzięki takiej postawie uniknęli kosztów jak i dodatkowych niedogodności związanych z odholowaniem pojazdów".

O incydencie

Reporter RMF FM Paweł Pyclik rozmawiał z kobietą, która była widzem podczas spektaklu. Jak mówiła, "na początku się przestraszyłyśmy". Ja nie wiedziałam, że to jest policjant. Dopiero jak się odwrócił to zobaczyłam napis policja. Wejście policji było raz, a później przerywali ludzie, którzy wracali. Mówili, że jeszcze czyjś samochód został. Nawet jeden pan chciał czytać numery rejestracyjne. Ale wtedy już aktorom ręce opadły i zeszli ze sceny - powiedziała RMF FM pani Wiesława, która była na spektaklu.

Organizator wydarzenia po przedstawieniu miał przesłać do widzów oświadczenie, w którym informował, że "wejście do sali znajdowało się pod nadzorem bileterki oraz ochroniarza - pracownika auli". "Policjant, który wszedł na salę, miał do tego prawo, jednak przekroczył swoje kompetencje poprzez wtargnięcie na scenę i przerwanie spektaklu. Pojawienie się policjanta wprowadziło panikę i zaskutkowało wielokrotnym zakłócaniem spektaklu przez niektórych widzów. Z otrzymanych przez nas informacji wynika, że policjant nie chciał się wylegitymować" - czytamy w oświadczeniu.

Organizator przekazał, że dołoży "wszelkich starań aby pociągnąć do odpowiedzialności pracownika policji z art. 231 § 1 KK".

Dodał, że w związku z incydentem, firma organizująca spektakl poniosła "ogromne straty finansowe".

W ramach rekompensaty organizator zaproponował widzom bilety na inne wydarzenia.