Matka, podróżująca autobusem z dwójką dzieci, wysiadła podczas postoju, żeby pogrzać mleko. Synów zostawiła w pojeździe. Po chwili nieświadomy kierowca autokaru odjechał, zostawiając na stacji benzynowej kobietę.
Na policję w Toruniu wpłynęło nietypowe zgłoszenie. Zadzwonił kierowca autobusu jadącego z Krakowa do Gdyni. Powiedział, że chwilę wcześniej w Kutnie miał postój na stacji benzynowej. Kiedy już odjechał, powiedziano mu, że jedna z pasażerek nie wróciła do pojazdu. Kobieta podróżowała z dwójką dzieci. Jej synowie zostali w autobusie.
Kierowca powiedział, że jest na autostradzie i nie może zawrócić. Poprosił policjantów o pomoc.
Okazało się, że matka chłopców zostawiła na swoim siedzeniu telefon komórkowy. Będąc na stacji wybierała swój numer i w ten sposób skontaktowała się z kierowcą.
Potem kontakt z nią nawiązał dyżurny policji.
Kobieta relacjonowała, że zostawiła półtorarocznego syna pod opieką 11-letniego brata, by wejść na chwilę na stację i przygotować mleko dla malucha.
Mundurowym nie pozostawało nic innego, jak odebrać dzieci z trasy przejazdu i zaopiekować się nimi, by mogły znów trafić pod opiekę mamy.
Funkcjonariusze odebrali chłopców na dworcu autobusowym w Toruniu.
Młodszy był na początku nieco zestresowany, ale szybko zainteresował się bajkami, które włączyła mu policjantka. Bracia w końcu doczekali się na mamę, którą do Toruniu podwieźli policjanci z inne komendy.