Śnięte ryby pojawiły się w zbiorniku niedaleko hali z chemikaliami, która spaliła się w zielonogórskim Przylepie. Jak potwierdza rzecznik wojewody lubuskiego, dostały się tam wody pogaśnicze.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, śnięte ryby to głównie karpie. Zbiornik, w którym były, jest prywatny. Był kiedyś zbiornikiem wód deszczowych dawnego zakładu mięsnego, którego część znajdowała się w miejscu spalonej hali z chemikaliami.
Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pobrali z niego próbki. Trwa oczekiwanie na wyniki.
Po pożarze w Przylepie WIOŚ potwierdził też przedostanie się wód pogaśniczych do mającej metr szerokości rzeki Gęśnik. Postawiono na niej zapory i - jak zapewniono - nie ma ryzyka, że woda przedostanie się dalej.
Inspektorat przekazał też w komunikacie, że nie doszło do skażenia rzek Młynówka oraz Łącza.
Walka z pożarem hali w Przylepie, w której składowane były niebezpieczne substancje, trwała od soboty. W akcji brało udział około 200 strażaków.
Ostatecznie nie było ewakuacji mieszkańców okolicznych domów. Służby niezmiennie zapewniały, że mimo przekroczenia norm nie ma zagrożenia dla ludzi. Z powodu pożaru wstrzymano ruch pociągów na pobliskiej linii kolejowej.
W niedzielę wieczorem rzecznik prasowy lubuskiej PSP st. kpt. Arkadiusz Kaniak poinformował o zakończeniu działań. Teren jest jednak nadal dozorowany, by reagować gdyby dochodziło do odnowień pożaru. Zabezpiecza go też policja, która kontroluje, aby osoby nieuprawnione nie miały tam wstępu.