Blisko 4,5 promila alkoholu miała w organizmie kobieta, która wiozła samochodem 6-letnią córkę. Jechała całą szerokością jezdni. Kiedy zatrzymała się na skrzyżowaniu, do jej samochodu podbiegł mężczyzna i wyciągnął kluczki ze stacyjki.

Do niebezpiecznej drogowej sytuacji doszło w niedzielę, w Dniu Matki, w jednej z miejscowości w powiecie strzeleckim na Opolszczyźnie.

"41-latek zwrócił uwagę na osobowego forda, ponieważ auto jechało całą szerokością jezdni" - relacjonują policjanci. Kiedy kierowca zatrzymał się na skrzyżowaniu, mężczyzna pobiegł do auta i wyciągnął ze stacyjki kluczyki. Wtedy zauważył, że na tylnym siedzeniu siedzi mała dziewczynka. Kierująca, według jego relacji, zataczała się, bełkotała i miała duże problemy z utrzymaniem równowagi.

Policjanci przebadali ją alkomatem. Wynik był zatrważająco wysoki: blisko 4,5 promila alkoholu. Ponieważ takie stężenie jest niebezpieczne dla życia i zdrowia, funkcjonariusze wezwali ratowników medycznych. Ostatecznie kobieta została zatrzymana i przewieziona do jednostki policji.

Sześciolatka trafiła pod opiekę babci.

Zgodnie z nowymi przepisami, jeśli kierowca ma co najmniej 1,5 promila alkoholu w organizmie, następuje konfiskata auta i tak stało się w tym przypadku. 

Policjanci zatrzymali prawo jazdy kobiety, która za swoje skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie odpowie przed sądem. Grozi jej do 3 lat więzienia, sądowy zakaz kierowania pojazdami oraz wysoka grzywna.

Policjanci podkreślają, że reakcja świadka być może zapobiegła tragedii i dziękują świadkowi za zdecydowane działanie.

 

 

 

Opracowanie: