Tragedią mógł skończyć się kilkunastominutowy spacer, na który wybrał się 20-latek ze swoim psem. Tylko czworonóg wrócił do domu, co zaniepokoiło rodzinę. Młody mężczyzna spadł z urwiska w miejscowości Rejowiec Fabryczny w powiecie chełmskim w Lubelskiem. Został odnaleziony przemoczony, poturbowany i skrajnie wychłodzony.
Zaginął 20-latek, który wyszedł na spacer z psem - takie zgłoszenie dostała chełmska policja w Lubelskiem.
Spacer miał potrwać zalewie kilkanaście minut, a mężczyzna był ubrany nieadekwatnie do panującej temperatury. Rodzinę zaniepokoiło to, że ze spaceru wrócił tylko pies.
Do poszukiwań 20-latka zostało zaangażowanych kilkunastu funkcjonariuszy.
"Policjanci sprawdzali każdą uzyskaną informację. Podczas wykonywanych czynności zauważyli ślady obuwia na śniegu. Z uwagi na podmokły teren dalsza jazda samochodem była niemożliwa, w związku z czym policjanci poszukiwania kontynuowali pieszo" - poinformowała mł. asp. Angelika Głąb-Kunysz z KMP Chełm.
Dotarli do stromego urwiska i usłyszeli odgłosy stukania dobiegające z dołu. Pomimo bardzo ciężkich warunków atmosferycznych policjanci zeszli w dół i zauważyli klęczącego w wodzie mężczyznę. Jeden z nich natychmiast wbiegł do wody i wyciągnął poszkodowanego na brzeg.
20-latek był skrajnie wychłodzony.
Funkcjonariusze - aby ogrzać 20-latka - okryli go swoimi ubraniami, a do wyrobiska z psem holowniczym zszedł kolejny mundurowy. Młodego mężczyznę szczęśliwie udało się wyciągnąć.
Na miejsce nie mogła dojechać załoga karetki pogotowia, ponieważ teren był trudny, a dodatkowo panowały fatalne warunki pogodowe. Policjanci nieśli więc na własnych barkach 20-latka około 1,5 kilometra.
Trafił do szpitala, choć mogło skończyć się o wiele gorzej.