Czy Arena Lublin będzie nosić nazwę Lubelskiego Lipca 1980? Takie życzenie ma przewodniczący lubelskiej "Solidarności" Marian Król.

REKLAMA

Lubelskiego Lipca 1980?

Przewodniczący lubelskiej "Solidarności" Marian Król chce nadania miejskiemu stadionowi Arena Lublin nazwy Lubelskiego Lipca 1980 r.

Chcemy podjąć wspólną inicjatywę, żeby stadion Arena nazwać "Lubelskim lipcem", żeby upamiętniać te wydarzenia, żeby one żyły w przestrzeni społecznej - powiedział przewodniczący zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność" Marian Król. Wyraził nadzieję, że o jego pomyśle usłyszą także członkowie Rady Miasta Lublin.

Nawiązując do robotniczych protestów sprzed 44 lat Król mówił, że droga Polski do wolności rozpoczęła się na lubelskiej ziemi, ponieważ pracowników nie udało się "złamać i zapędzić do roboty".

Jak nie szło siłą to próbowano kupić kogokolwiek, ale się nie udało. Taki był duch, taka była potrzeba walki wówczas o upodmiotowienie człowieka - powiedział Król.

Pochód ku wolności


Przewodniczący Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" Krzysztof Dośla wyraził szacunek wobec uczestników protestów i ofiar "pochodu ku wolności". Stwierdził, że w Lublinie i na ziemi lubelskiej "rozpoczął się nasz sen o suwerennej politycznie i gospodarczo ojczyźnie" i o "wolnych Polakach".

Nasza walka się nie skończyła. Tak powszechne są niestety dzisiaj w zakładach pracy zjawiska łamania praw pracowniczych, brak szacunku dla człowieka, jego pracy. Próby, które znowu zmierzają do uprzedmiotowienia i pracy, i człowieka
- powiedział Dośla. Zaznaczył, że "Solidarność" jest w pierwszym szeregu walki o godność człowieka pracy.

"Zaczęło się od kotleta"


Protesty na Lubelszczyźnie rozpoczęły się 8 lipca 1980 r. w zakładach PZL-Świdnik. Bezpośrednim impulsem do przerwania pracy była podwyżka cen w zakładowej stołówce, dlatego później mówiono, że "zaczęło się od kotleta". Strajki objęły ponad 150 zakładów pracy i kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Trwały do 25 lipca.

Po raz pierwszy w PRL protestujący robotnicy pozostali w swoich przedsiębiorstwach, negocjowali z władzami i podpisywali porozumienia. Żądali podwyżek płac, poprawy warunków pracy, lepszego zaopatrzenia, ale także m.in. pociągnięcia do odpowiedzialności winnych marnotrawstwa i nadużyć, ograniczenia biurokracji, nowych wyborów do władz związków zawodowych, wolnej prasy. Wkrótce po wygaśnięciu protestów na Lubelszczyźnie wybuchły strajki na Wybrzeżu.