Policja bada okoliczności utonięcia 25-latka w stawie w Bliskowicach. Razem z kolegą postanowił przespacerować się linią brzegową. Mężczyzna nagle zniknął pod wodą, a jego kompanowi nie udało się go uratować. Dopiero płetwonurek zdołał odnaleźć ciało.
Do tragedii doszło w niedzielę po godzinie 16. Grupka mężczyzn szukała ochłody w upalne popołudnie w stawie w Bliskowicach. Dwóch z nich postanowiło przespacerować się wzdłuż linii brzegowej stawu. Jak relacjonują policjanci z Kraśnika, w pewnym momencie 25-latek zniknął pod wodą, a jego kolega dojrzał tylko wystającą ponad taflę wody rękę.
Mężczyzna nie potrafił pływać, a staw okazał się wyjątkowo zdradliwy. Kompani próbowali pomóc nieszczęśliwcowi, ale bezskutecznie. Na pomoc wezwano strażaka ochotnika i pozostałe służby.
Na miejsce przybyła straż pożarna z łodzią, lecz by wydobyć ze stawu ciało 25-latka konieczna była pomoc płetwonurka. Zbiornik ma miejscami kilka metrów głębokości a woda jest mętna, co znacznie utrudniało poszukiwania.
Na miejscu prokurator wraz z policjantami przeprowadzili oględziny. Trwa ustalanie szczegółowych okoliczności tego zdarzenia, ale wiadomo, że najprawdopodobniej mężczyźni, którzy tam odpoczywali pili alkohol.