W najbliższy wtorek rolnicy z Podkarpacia i Lubelszczyzny planują strajk generalny na polsko-ukraińskiej granicy. Do udziału w tej akcji zaprosili też farmerów z kilku krajów Unii Europejskiej. We wtorek ma dojść do masowych protestów w całej Polsce. Ostatecznie rolnicy zrezygnowali z marszu na Warszawę tego dnia. Dziś z kolei odbywa się protest w Dorohusku. Uczestniczy w nim kilkaset osób. Rolnicy blokowali też drogę ekspresową S3 na węźle Myślibórz w Zachodniopomorskiem.
Rolnicy protestują dziś w Dorohusku. Dołączyli do nich rolnicy z Niemiec, Belgii, Holandii oraz Francji.
Kordon policji oddzielił protestujących od wagonów, czekających na transport. Rolnicy chcieli sprawdzić jakość ich zawartości.
Do około tysiąca zgromadzonych przyjechał też wicewojewoda lubelski, który deklarował, że rząd będzie walczył, by tzw. Zielony Ład nie wszedł w życie w kształcie proponowanym przez unię.
Będziemy bardzo mocno walczyć o to, aby Zielony Ład - w takiej formie jak został przedstawiony - nie wszedł w życie - powiedział Andrzej Maj.
Mówiąc o Zielonym Ładzie wicewojewoda poinformował, że "w najbliższym tygodniu wszystkie postulaty, które zostały przekazane przez rolników na spotkaniach z ministrem (rolnictwa Czesławem Siekierskim) będą przekazane na forum Komisji, gdzie będą wszyscy ministrowie, jeśli chodzi o Unię Europejską".
Wyliczając formy wsparcia rolników Maj wymienił m.in. decyzję o przyznaniu pomocy finansowej w wysokości 1 mld zł dla hodowców kukurydzy. Następny konkret to następny miliard złotych do wszystkich pomocy klęskowych i najprawdopodobniej do końca lutego będziecie mogli składać wnioski do tej pomocy, głównie chodzi o pomoc suszową. 12,5 mld zł na kredyty, które będą wspierane i dopłacane z budżetu państwa - wymienił.
Wicewojewoda nawiązując do kontroli produktów wjeżdżających z Ukrainy do Polski poinformował, że "wszystkie służby są postawione w stan gotowości". I chciałbym państwa zapewnić, że wszystkie produkty rolno-spożywcze, które są legalnie wprowadzone na rynek w Polsce są bezpieczne - stwierdził.
Wszystkie sygnały od państwa, które przekazujecie do Urzędu Wojewódzkiego (...) są sprawdzane przez służby. I prosimy dalej, żeby te informacje przekazywać, żebyśmy mogli to wszystko badać - powiedział Maj dodając, że importerzy, którzy łamią prawo będą dotkliwie karani.
Odpowiadając na wezwania zebranych, żeby zamknąć granicę z Ukrainą Maj wyjaśnił, że może to spowodować tylko Komisja Europejska i koalicja wielu państw europejskich.
Mówiąc o handlu z Ukrainą wicewojewoda przypomniał, że trwają dwustronne rozmowy przedstawicieli ministerstw. W marcu jest bardzo ważne spotkanie, kiedy najważniejsi ministrowie ze strony ukraińskiej będą w Warszawie i będziemy chcieli wprowadzić system, który funkcjonował przed wybuchem tego konfliktu po naszej wschodniej granicy. Będzie to system związany z limitami przywożenia poszczególnych produktów i niebawem będziecie znać szczegóły, jak będzie to wyglądało - powiedział. Dodał, że niebawem będą efekty rozmów ze stroną ukraińską.
Prezes Lubelskiej Izby Rolniczej Gustaw Jędrejek skrytykował Zielony Ład i stwierdził, że w obecnej postaci "ma na celu zmniejszanie produkcji". Przy tak dużych nakładach, przy tak niskich cenach, kiedy za naszą granicą jest wojna. To jest niedorzeczne. My powinniśmy produkować - powiedział dodając, że Zielony Ład należy "wyrzucić do kosza".
Zdaniem Jędrejka, Polska powinna zamknąć granicę na towary rolno-spożywcze z Ukrainy. Musimy zamknąć granicę. Co z tego, że rolnicy stoją i nie przepuszczają ciężarówek jak każdej nocy kilka-kilkanaście pociągów jedzie w głąb kraju ze zbożem, z innymi materiałami spożywczymi. Jeżeli nie dostaniemy pozwolenia na zablokowanie ruchu pociągów, to nawet gdyby nas stało tutaj nawet dwa-trzy raz tyle to nic to nie zmieni - stwierdził.
Rolnicy - według Jędrejka - nie chcą dopłat, ale godziwej zapłaty za płody rolne. Ale ze względu na to, że jest wojna my wnioskujemy o to, żeby rolnicy dostali dopłaty do wszystkich produktów, na których stracili ze względu na wojnę - powiedział i wskazał na potrzebę dopłat m.in. do ziół i miodu.
Współorganizator protestu Marcin Wilgos zaapelował do zgromadzonych o "racjonalne zachowanie" i współdziałanie. W podobnym tonie wypowiadali się także przedstawiciele związków zawodowych, w tym NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" i związkowcy z kopalni węgla w Bogdance.
Farmerzy blokowali dziś również drogę ekspresową S3 na węźle Myślibórz. Ruch kierowano na drogę wojewódzką nr 122.
Utrudnienie trwały trzy godziny.
Wtorkowy protest to ma być całkowita blokada ruchu na kilku przejściach granicznych z Ukrainą m.in. w Dorohusku, Hrebennem i Medyce. Także na ten protest zaproszenie otrzymali rolnicy m.in. z Belgii czy Francji.
Oczekuję, że przyjadą i będą z nami w tej sprawie protestować, która ma miejsce dzisiaj odnośnie napływu zbóż z Ukrainy i wszystkich produktów rolnych. Chodzi jeszcze o cukier i inne produkty. Oni też to odczuwają, widzą, że ta sprawa będzie się pogarszała, nie będą mieli płynności finansowej - mówił dziennikarzowi RMF FM Roman Kondrów z Podkarpackiej Oszukanej Wsi.
Dotychczasowy protest budzi skrajne emocje. Wczoraj doszło do prowokacji ze strony obywatela Ukrainy. 40-latek miał znieważyć polską flagę w Medyce. Został zatrzymany. Jak wyjaśniała Joanna Golisz z przemyskiej policji, incydent zarejestrowano na nagraniu w telefonie. Ten dowód ma trafić do prokuratury, która zapowiedziała śledztwo w tej sprawie.
Uczestnicy rolniczych protestów sprzeciwiają się m.in. wprowadzaniu Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy, które rujnują polskie gospodarstwa rolne. W ich opinii produkcja rolna stała się nieopłacalna.