Lubelska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wypadku miejskiego autobusu, który w niedzielę w Lublinie uderzył w przystanek na ul. Romera. Pięć osób trafiło do szpitala. Dwie z nich wciąż nie opuściły placówki.

Śledztwo dotyczy nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do pięciu lat więzienia. Trwa poszukiwanie biegłych sądowych, którzy ocenią obrażenia poszkodowanych. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. 

Nagrania z kamer zamontowanych w autobusie mają pomóc w ustaleniu, czy kierowca autobusu zasłabł. Gdyby się to potwierdziło, śledztwo mogłoby zostać umorzone, a zdarzenie zakwalifikowane jako nieszczęśliwy wypadek.

Do wypadku doszło na ul. Romera w Lublinie w niedzielę ok. g. 11.00. 47-letni kierowca autobusu miejskiego zjechał z jezdni i uderzył w wiatę przystankową, pod którą stali pasażerowie.

Do szpitala trafiło łącznie 5 osób: kierujący, 2 pasażerów autobusu i 2 osoby stojące na przystanku, które w chwili zdarzenia zostały wciągnięte pod pojazd. Wszyscy byli przytomni. W akcji brał udział śmigłowiec LPR. Kierowca MPK został przebadany za zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Był trzeźwy. 

Opracowanie: