W poniedziałek wieczorem zakończył się ósmy dzień poszukiwań niezidentyfikowanego obiektu powietrznego, który wleciał na terytorium Polski i zniknął z radarów na terenie gminy Tyszowce (Lubelskie). Poszukiwania będą kontynuowane we wtorek. Wojsko nie wyklucza, że obiekt ten mógł nie spaść na terenie Polski, tylko poleciał dalej lub zawrócił, ale systemy radiolokacyjne nie były w stanie tego zaobserwować.

Zastępca rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) mjr Ewa Złotnicka powiedziała, że w poniedziałek około 150 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej poszukiwało niezidentyfikowanego obiektu powietrznego. Przeszukano obszar na wschód od miejscowości Komarów-Osada (pow. zamojski), m.in. Kadłubiska, Śniatycze, Wolica Brzozowa.

Ósmy dzień poszukiwań zakończył się wynikiem negatywnym. Nic nie zostało znalezione. Dowódca Operacyjny RSZ podjął decyzję o kontynuacji poszukiwań naziemnych we wtorek - zapowiedziała mjr Złotnicka.

Poszukiwania bez śmigłówców

Od ubiegłego poniedziałku żołnierze z 19 Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej oraz z 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej, wspomagani przez pododdziały konne i bezzałogowy statek powietrzny, sprawdzają tereny w powiatach tomaszowskim, hrubieszowskim i zamojskim.

W czwartek Dowódca Operacyjny RSZ gen. Maciej Klisz poinformował, że obszar prawdopodobnego upadku obiektu w całości przeszukano za pomocą wojskowych śmigłowców i zadecydował o zawieszeniu poszukiwań z ich użyciem. Postanowił też, że poszukiwania naziemne obiektu będą kontynuowane co najmniej do 2 września.

Mógł zawrócić na Ukrainę

Według informacji podanych przez Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych w ubiegły poniedziałek (26 sierpnia) na terytorium Polski o godz. 6.43, na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród, wleciał prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny. Obiekt zanikł na radarach w rejonie gminy Tyszowce na południe od Hrubieszowa. Analiza trajektorii lotu, prędkości i wysokości, z jaką się ten obiekt poruszał - według przypuszczeń wojska - pozwala domniemywać, że był to bezzałogowy statek powietrzny, np. typu Shahed, jakiego używają Rosjanie, atakując Ukrainę. 

Wojsko nie wyklucza też, że obiekt ten mógł nie spaść na terenie Polski, tylko poleciał dalej lub zawrócił, ale systemy radiolokacyjne nie były w stanie tego zaobserwować.

Zmasowany rosyjski atak

W nocy z ubiegłej niedzieli na poniedziałek (25 na 26 sierpnia) Rosja zaatakowała zmasowanym ostrzałem rakietowym piętnaście obwodów Ukrainy, w tym także sąsiadujący z Polską obwód lwowski. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych podał wówczas, że Rosja wystrzeliła wtedy ponad setkę rakiet różnych typów i około 100 dronów-kamikadze Shahed.

Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. podczas ataków rakietowych pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę. 

W listopadzie 2022 r. we wsi Przewodów w woj. lubelskim spadł pocisk, zabijając dwie osoby. Z kolei w grudniu tego samego roku rosyjska rakieta Ch-55 spadła w lesie nieopodal Bydgoszczy, a o znalezieniu jej szczątków poinformowano w kwietniu 2023 r. Ponadto kilkukrotnie pociski na kilka-kilkadziesiąt sekund wlatywały w polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainą, ale opuszczały ją, nie spadając na terytorium Polski.