Muzyka leczy - może nie samą chorobę, ale psychikę i duszę. Muzycy wykładowcy, ale też i studenci Instytutu Muzyki UMCS, planują regularnie odwiedzać pacjentów Kliniki Chirurgii Onkologicznej Szpitala Klinicznego Nr 1 w Lublinie. Będą im umilać pobyt w szpitalu, koncertami na pianinie.
Cykl czwartkowych, kameralnych spotkań z muzyką będzie się odbywał pod hasłem "Muzyka leczy..." - dwa razy w miesiącu, na mocy porozumienia zawartego pomiędzy Instytutem Muzyki UMCS i Samodzielnym Publicznym Szpitalem Klinicznym Nr 1.
Już wcześniej do kliniki zostało zakupione pianino. Teraz będą przy nim zasiadać artyści. Pierwszy koncert dał znany muzyk z Katedry Muzyki Jazzowej i Rozrywkowej Instytutu Muzyki UMCS - Michał Iwanek. W przyszłości będą to inni pracownicy i studenci Instytutu Muzyki UMCS, również w duetach, grający na różnych instrumentach.
To nie są stricte koncerty, to muzyka, która pojawia się w niecodziennej przestrzeni i w niecodzienny sposób dla pacjentów. Nazywam te koncerty swego rodzaju flash mobem. Pojawia się artysta i zaczyna grać. Nagle pacjenci zwracają uwagę, na zupełnie inny świat. Świat sztuki, oderwani od ciężkiego czasem leczenia od ciężkiej terapii. Często i natrętnych myśli. Nie podzielą się swoimi odczuciami, niech poczują niech to będzie żywe spotkanie artysty z pacjentem - mówi o idei koncertów - Prof. Piotr Wijatkowski - dyrektor Instytutu Muzyki UMCS.
W planach jest m. in. koncert świąteczny w połowie grudnia, który - choć na chwilę - przybliży szczególną atmosferę świąt, dając wytchnienie i nadzieję hospitalizowanym w tym czasie pacjentom.
Sens naszej pracy jest taki, że my przynosimy konkretną pomoc i wierzymy w skuteczność tego leczenia. Chodzi nam o to, żeby chorzy też mocno wierzyli. Jeśli jest wiara w skuteczność leczenia, to ono lepiej przebiega. Muzyka z pewnością pomaga oderwać się od tych czarnych smutnych jesiennych myli, jakie towarzyszą pacjentom - mówi prof. Wojciech Polkowski - szef kliniki Chirurgii onkologicznej Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie.
To dobry pomysł, cieszymy się. No tak jak widać tutaj, siedzimy przypięci do kroplówek. Troszeczkę można się oderwać od łóżka, posiedzieć posłuchać - mówi jedna z pacjentek.