"Żona odebrała córkę z przedszkola z siniakiem na głowie. Córka powiedziała, że pani ją uderzyła" - relacjonuje rodzic, którego dziecko chodziło do jednego z prywatnych przedszkoli w Lublinie. Trwa prokuratorskie śledztwo w sprawie przedszkolanki podejrzanej o bicie podopiecznych po twarzy i po rękach.

Nie zostanie zawieszona

Przedszkolanka podejrzana o naruszenie nietykalności fizycznej dziecka w jednej z prywatnych placówek w Lublinie nie będzie zawieszona w wykonywaniu obowiązków - zadecydowała komisja dyscyplinarna dla nauczycieli. Wojewoda lubelski wezwał przewodniczącą komisji do pilnego złożenia wyjaśnień.

Miłosz Bednarczyk z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego przekazał w środę, że nauczycielka została zawieszona w wykonywaniu obowiązków służbowych na wniosek dyrekcji przedszkola do czasu wyjaśnienia sprawy. Złożyła odwołanie i komisja dyscyplinarna zdecydowała, że decyzja o zawieszeniu nie zostanie utrzymana.

W związku z podjętą przez komisję decyzją w przedmiotowej sprawie wojewoda lubelski Krzysztof Komorski wezwał na jutro przedstawicieli Kuratorium Oświaty w Lublinie w celu podjęcia działań, które uniemożliwią nauczycielce podejrzanej o naruszenie nietykalności fizycznej jednego z dzieci wykonywanie obowiązków służbowych, w szczególności pracę z dziećmi, w dotychczasowej ani w żadnej innej placówce oświatowej - do czasu wyjaśnienia sprawy - poinformował Bednarczyk.

Przewodnicząca komisji złoży wyjaśnienia

Wojewoda w trybie pilnym wezwie przewodniczącą komisji dyscyplinarnej w celu złożenia wyjaśnień na temat działań podjętych przez komisję w tej sprawie. W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości lub niedopełnienia obowiązków w przedmiotowej sprawie, zostaną podjęte odpowiednie decyzje - uzupełnił Bednarczyk. Jak podał, niezależnie od decyzji komisji postępowanie wyjaśniające prowadzi Kuratorium Oświaty w Lublinie.

8 sierpnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka poinformowała, że nauczycielce jednego z niepublicznych przedszkoli w mieście przedstawiono zarzut "dotyczący kilkakrotnego naruszenia nietykalności cielesnej dziecka poprzez uderzanie go w twarz i po rękach". Kobieta nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu.

Miś z ukrytym dyktafonem

Zawiadomienie dotyczące znęcania się nad dzieckiem złożyli rodzice. Żona odebrała córkę z przedszkola z siniakiem na głowie. Córka powiedziała, że pani ją uderzyła - mówił Mateusz, ojciec trzylatki. Następnego dnia - relacjonował rodzic - dziewczynka powiedziała rodzicom, że pani zrobiła jej krzywdę. Kolejnego dnia poszła do przedszkola z misiem z zainstalowanym dyktafonem. Po powrocie córki mężczyzna razem z żoną odsłuchał nagranie, na którym nauczycielka agresywnie odnosi się do dzieci. Już więcej córki do przedszkola nie posłaliśmy. Z nagraniem poszliśmy na policję - dodał Mateusz.

Według reprezentującego sześcioro rodziców Pawła Dziubińskiego z Kancelarii Ekspertów Prawa Karnego, przez zachowanie nauczycielki "dzieci stały się wycofane, przestraszone, zaczęły obgryzać paznokcie, moczyć się w nocy, a wyjścia do przedszkola często poprzedzone były histerycznym płaczem". Dzieci były zastraszane i szantażowane - podsumował Paweł Dziubiński.

Za naruszenie nietykalności cielesnej grozi do roku więzienia.