W niedzielę zakończyły się prace w miejscu eksplozji rakiety w Przewodowie. We wtorkowym wybuchu zginęło dwóch mężczyzn - traktorzysta i kierownik magazynu zbóż. Powstał tam lej o głębokości ok. 5 metrów. "Wszystko wskazuje na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Jedna z rakiet ukraińskich, której celem było strącenie rakiety rosyjskiej, spadła na terytorium naszego państwa" - mówił w sobotę gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM, szef MSWiA Mariusz Kamiński.
Zdaniem ministra Mariusza Kamińskiego w takich sytuacjach, a to była niezwykle ważna sytuacja, nie tylko z punktu widzenia opinii publicznej w Polsce, ale całej międzynarodowej sceny politycznej, każde słowo jest ważne. Musieliśmy szybko i to własnymi siłami ustalić, co się wydarzyło - powiedział gość Krzysztofa Ziemca pytany o to, dlaczego polskie służby tak późno zajęły stanowisko ws. tego co wydarzyło się we wtorek na Lubelszczyźnie.
To była mała wieś na kresach Polski wschodniej. Natychmiast musieliśmy uruchomić najlepszych ekspertów zarówno z wojska jak i z policji, którzy musieli jechać z Warszawy. Działali już w warunkach wieczornych, było ciemno - stwierdził szef MSWiA.
W niedzielę rano przy wjeździe do Przewodowa nie ma już policjantów, którzy zabezpieczali teren w pobliżu suszarni zbóż, gdzie eksplodowała rakieta.
Dwie ofiary wybuchu to 62-letni traktorzysta Bogdan C. i 60-letni Bogusław W., kierownik pobliskiego magazynu zbóż.
Postępowanie w sprawie tego, co wydarzyło się na Lubelszczyźnie prowadzi Mazowiecki Wydział Zamiejscowy ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.