Polscy przewoźnicy od 18 dni blokują przejścia graniczne z Ukrainą - w Dorohusku, Hrebennem i Korczowej. Domagają się wprowadzenia zezwoleń handlowych dla ukraińskich firm na przewóz towarów i likwidacji elektronicznej kolejki, która obowiązuje po wschodniej stronie granicy. Dziś zaczyna się też blokada przejścia w Medyce przez rolników.
W Dorohusku - jak informuje dziennikarka RMF FM Anna Zakrzewska - w kolejce do przeprawy stoi ok. 800 ciężarówek. Jeszcze kilka dni temu liczba ta dochodziła do ponad 1300 aut. Czas oczekiwania na odprawę wynosi 117 godzin, tj. blisko 5 dni.
Niektórzy z kierowców stoją w tej kolejce już kilkanaście dni. Kończy im się jedzenie, paliwo i środki do życia. Organizatorzy protestu zapewnili tu przenośne toalety. Ustawili je jednak co kilka kilometrów. Dlatego nawet tak prozaiczna rzecz jak korzystanie z toi toia stała się dla kierowców wyzwaniem. Jak mówił dziennikarce RMF FM pan Iwan, który na wjazd na Ukrainę czeka już 9 dni, szczególnie niebezpiecznie jest w nocy. Dodał, że zupę, wodę, chleb i papier toaletowy przywożą im czasami ochotnicy.
Inni kierowcy, z którymi rozmawiała dziennikarka RMF FM, mówią wprost, że żaden z nich nie był przygotowany na to, że nie wróci do swojego domu przez kilkanaście dni. Jeśli mają szczęście i utknęli w korku w pobliżu stacji benzynowej, to mają przynajmniej gdzie się umyć. Większość z nich takiego luksusu nie zaznała od kilkunastu dni.
Część ukraińskich kierowców dziś przez kilkanaście minut w ramach kontrprotestu blokowała przejście dla pieszych nieopodal miejscowości Brzeźno, 13 km od Dorohuska. Przed godz. 12 zakończył się też protest ukraińskich kierowców na drodze krajowej nr 12 w Lechówce na Lubelszczyźnie między Piaskami a Chełmem. Przejście dla pieszych blokowało ok. 40 osób.
Czekamy, aż ktoś w końcu nas wysłucha - mówią natomiast polscy przewoźnicy, blokujący przejście graniczne z Ukrainą w Dorohusku. Przejścia blokują też w Hrebennem, Korczowej. Dziś mają też zablokować je w Medyce. Domagają się wprowadzenia zezwoleń handlowych dla ukraińskich firm na przewóz towarów oraz likwidacji elektronicznej kolejki, która obowiązuje po wschodniej stronie granicy.
Aura nie za bardzo nam sprzyja, ale jakoś musimy sobie radzić - mówi Marek Okliński, jeden z przewoźników, który dołączył do protestu.
W Korczowej w kolejce do odprawy czeka teraz 700 tirów. Przed granicą utrworzyły się ogromne korki, ciężarówki stoją po obu stronach drogi biegnącej równolegle do autostardy A4.
Protest przewoźników trwa od 6 listopada. Przewoźnicy postulują m.in. wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.
Do przewoźników dołączyli dziś rolnicy. Zaczynają blokadę przejścia granicznego w Medyce. To jedno z najpopularniejszych przejść granicznych.
Jak informuje dziennikarz RMF FM Marek Wiosło, który jest w Medyce, wzdłuż dróg dojazdowych tego przejścia ustawił się sznur ciężarówek. Ma już 30 kilometrów. Część aut zaparkowała na zjazdach i parkingach.
Na samej autostradzie A4 policja uruchomiła specjalne konwoje złożone z kilkudziesięciu ciężarówek, które kierowane są w okolice przejścia granicznego.
Czas oczekiwania na odprawę w Medyce sięga już 130 godzin.
Rolnicy mówią, że dołączają do protestu przewoźników, bo muszą chronić polską gospodarkę i polski rynek.
Nie możemy znieść tej sytuacji naszych rolników. Kukurydza na Podkarpaciu spadła z 900 do 300 zł. Jak mamy dalej egzystować, utrzymywać nasze rodziny? To chodzi o nasze być albo nie być na rynku - tłumaczy jeden z protestujących rolników.
Zostaliśmy oszukani, zaczęli sprowadzać z Ukrainy zboże i dali nam tak do wiwatu, że ciężko przeżyć. Trzeba rodzinę utrzymać. Skupy w tym roku są takie, jakie są. Mam ok. 500 ton kukurydzy, nikt nie odbiera. Żeby ktoś się zainteresował. Nowe władze teraz będą. Nie wiem, czy to coś zmieni. Oni się interesują rozliczeniami, a nie gospodarką - usłyszał reporter RMF FM Marek Wiosło od innego z rolników.
Przy przejściu dla pieszych przed samym przejściem granicznym przez szerokość jezdni rozwieszono biało-czerwoną taśmę. Wokół ustawiono oflagowane ciągniki rolnicze. Sami rolnicy ogrzewają się przy ogniu rozpalonym w beczkach.
Rolnicy zapowiadaja, że będą przepuszczać auta osobowe, autobusy, transporty z pomocą wojskową i konwoje humanitarne.
Rozmowy o odblokowaniu granicy będziemy prowadzić już z nowym polskim rządem - mówi ukraiński wiceminister infrastruktury Serhij Derkacz. W rozmowie z ukraińską telewizją poinformował, że wczorajsze trójstronne rozmowy Kijów-Warszawa-Bruksela nie przyniosły rezultatów.
Jak zapewnił Serhij Derkacz, trwają zabiegi, by udrożnić przejazd przez granicę. Nie tylko dyplomatyczne, przedstawiciele ukraińskiego rządu starają się bezpośrednio rozmawiać z protestującymi. Jak dodał wiceminister, sytuacja na razie się nie zmienia, więc trzeba zadbać o pomoc kierowcom stojącym w wielokilometrowych kolejkach.
Teraz pomagamy im, dostarczając pomoc humanitarną. Chodzi o żywność, artykuły spożywcze, a w następnej kolejności o paliwo. W związku z tym oficjalnie zwróciliśmy się do wojewodów lubelskiego i podkarpackiego, by zagwarantowali kierowcom odpowiednie warunki - mówił Derkacz.