"Możemy zamykać piekarnie i zwalniać ludzi" - mówią piekarze, obawiający się rachunków za prowadzenie biznesów w przyszłym roku. Ceny za gaz mogą sprawić, że część zakładów nie przetrwa. W rozmowie z RMF FM wyliczają, ile możemy zapłacić za bochenek chleba w przyszłym roku.
Piekarnia GS Ryki na Lubelszczyźnie miesięcznie wypieka 20 ton chleba metodą tradycyjną. Do tej pory zużywała gazu za 6-7 tysięcy złotych.
Od stycznia za gaz będzie płacić aż 400 procent więcej. Jak mamy działać w takiej sytuacji?- pyta jej właściciel i nie wyklucza od Nowego Roku kolejnych podwyżek cen pieczywa.
Jeżeli płaciłem do tej pory 6-7 tysięcy to teraz będę płacił nawet 28 tysięcy. Jeżeli pomnożyć to przez 12 miesięcy, to daje kupę pieniędzy - wylicza.
Nie można wykluczyć, że bochenek chleba będzie kosztował około 15 złotych - mówią. Wynika to głównie z nowych umów na dostawy gazu - tłumaczy Waldemar Bryzek prezes piekarni GS Ryki.
Branża jest bardzo nerwowa, zastanawia się co będzie. Najwięksi gracze mają największy problem, bo są niemal w stu procentach uzależnieni od gazu, który daje energię do wypieku produktów - zauważa właściciel Akademii Wypieków Andrzej Piętka, który uczy jednocześnie przedsiębiorców prowadzenia piekarni.
Dodatkowym czynnikiem, który podwyższa koszty działalności piekarni jest presja płacowa. Po prostu trudno o pracowników. Brakuje rąk do pracy. Brakuje, specjalistów, młodzież się nie garnie do tego zawodu - mówi Piętka.
Do tego w 2023 roku zwiększona zostanie pensja minimalna. Z kolei w lipcu kwota wzrośnie do 3600 zł brutto. A potem od tego minimalnego nalicza się wszystkie dodatki: nocne, szkodliwe, brygadzistowskie - podkreśla Waldemar Bryzek prezes GS Ryki.
Piekarze nie są też w stanie rywalizować z dyskontami, które sprzedają ok. 50 proc. spożywanego przez Polaków pieczywa.
Na razie ludzie kupują dużo za dużo pieczywa to oznacza, że chleb jest za tani. Oczywiście jest różnica. Inne ceny są w dyskontach czy sieciach, które dbają o to, żeby te podstawowe produkty - jak kajzerka - kosztowały około 35 groszy - tłumaczy Andrzej Piętka.
Sugestie, że od stycznia znów czeka nas wzrost cen pieczywa, pojawiają się z wielu stron.
Podobna sytuacja dotyczy cukierni oraz barów mlecznych. Nie tylko gaz jest drogi, również energia elektryczna, paliwo czy rosnące koszty zatrudnienia - dodaje właściciel Akademii Wypieków Andrzej Piętka. Z dnia na dzień okazuje się, że nawet na opłaty brakuje - podkreśla.
Piekarze chcą, by dopisano ich do listy podmiotów wrażliwych, która znalazła się w ustawie zamrażającej ceny gazu na przyszły rok. Przepisami w tej sprawie ma się zająć Senat.
Sejm przyjął już ustawę, która ma zamrozić ceny gazu w przyszłym roku na poziomie z tego roku dla odbiorców indywidualnych i podmiotów wrażliwych. Na tej liście nie znalazły się piekarnie.
W przyszłym tygodniu projektem ustawy zajmie się Senat, gdzie już przygotowano poprawkę - mówi w RMF FM przewodniczący senackiej Komisji Ustawodawczej Krzysztof Kwiatkowski
Przygotowaliśmy poprawki, które obejmują mikro, małych i średnich przedsiębiorców, bo rząd przewidział mechanizm wsparcia wyłącznie dla największych firm. Dodatkowo zastanawiamy się, żeby w ramach poprawek, wręcz wyspecyfikować dodatkowo takie podmioty, jak piekarnie. Ale tu jeszcze pracujemy nad tym legislacyjnie, czy będzie to możliwe - podkreśla.
To odciążyłoby piekarnie, to jest potrzebne. Zakłady produkcyjne są bardzo różne. Są takie po 1000 pracowników, i średnie piekarnie od 60 do 100 osób, które także są potencjalnie zagrożone - alarmuje Andrzej Piętka.
Prezes piekarni GS w Rykach mówi otwarcie, że taka poprawka do ustawy byłaby ogromną pomocą. W innym wypadku może dojść do sytuacji, że po podwyżkach cen pieczywa, lokalni mieszkańcy przestaną je kupować.
Wiadomo, ludzie też nie zapłacą dużo pieniędzy na naszym terenie. Wtedy, albo będziemy zamykać i wydzierżawiać piekarnie, jeśli znajdzie się chętny podmiot. A jeżeli nie, to trudno. Trzeba będzie zamykać i 10 osób po prostu zwolnić. Bo dokładać nie ma z czego - twierdzi Waldemar Bryzek.
Szykowane w rządzie rozwiązania osłonowe dla odbiorców gazu - jak wynika z ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej" z połowy listopada - mogą kosztować 30 mld zł lub więcej.
W zależności od ostatecznego wariantu koszty nowego pakietu, który miałby stanowić domknięcie tarczy energetycznej, to kwestia kilkunastu-kilkudziesięciu miliardów złotych. Gazeta podawała przy tym jako możliwą kwotę 30 mld zł, przypominając, że tegoroczny koszt całej tarczy antyinflacyjnej to 30,6 mld zł, a dotychczasowe rozwiązania w ramach tarczy energetycznej to ok. 27,5 mld zł (w tym m.in. dodatek węglowy - 13,5 mld zł, dodatek osłonowy - 4 mld zł).
Rozmówca dziennika z rządu zastrzegł w połowie listopada, że na dziś trudno oszacować finalne koszty szykowanych rozwiązań. To oczywiście miliardy złotych, ale trudno wskazać konkretną kwotę, bo mamy fluktuację na rynku cen gazu. Według aktualnych notowań koszty mogłyby się okazać wręcz śmiesznie niskie. Poza tym system może przewidywać, że część ciężaru wezmą na siebie firmy, które są beneficjentem tej sytuacji i mają wysokie marże.
Przeciętna rodzina wyda o 3,3 proc. mniej niż przed rokiem. Polacy boją się inflacji, ale nie planują dużego ograniczania wydatków - pisze w piątek "Rzeczpospolita" powołując się na sondaż IBRiS.
Przeciętny wydatek rodziny na zakupy świąteczne w tym roku wyniesie nieco ponad 1235 złotych. "To mniej niż przed rokiem, ale, jak zwracają uwagę autorzy badania, mimo że tegoroczne Boże Narodzenie upłynie w cieniu inflacji, to wydatki, w porównaniu z rokiem poprzednim zmniejszą się tylko nieznacznie" - czytamy w dzienniku.
"W tym roku wydatki świąteczne będą o 3,3 proc. mniejsze w stosunku do roku 2021. Wtedy przeciętną polską rodzinę Boże Narodzenie kosztowało 1277,30 zł i kwota ta oznaczała spory, bo ponad 10-procentowy wzrost w odniesieniu do 2020 r." - podaje gazeta.
Jak wskazuje, większość tegorocznych wydatków - ponad 750 złotych - Polacy przeznaczą na prezenty. "Ponad 36 proc. ankietowanych deklaruje, że kupi je w internecie, a 17 proc. wybierze konkretny sklep (ale nie hiper czy supermarket lub dyskont)" - informuje "Rz".
"Jakie prezenty w tym roku będą cieszyły się największym powodzeniem? Podobnie jak w poprzednim przodować mają kosmetyki (ok. 36 proc. wskazań). Jednak 2022 rok to czas kupowania również ubrań (wzrost o 11 p.p.) i słodyczy (wzrost o 7 p.p.). Spadek popularności zanotowały za to książki (niespełna 2 p.p.) i zabawki (około 4 p.p.). Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden poważny wzrost zainteresowania, który dotyczy sprzętu elektronicznego - z 1 proc. w 2021 r. do niemal 12 proc. w 2022 r." - zwraca uwagę dziennik.
Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.