Podłódzki Zgierz ma już hotele dla pszczół i noclegownie dla jeży. Teraz przyszedł czas na... koty. Urzędnicy i wolontariusze, którzy opiekują się wolno żyjącymi kotami w mieście, właśnie rozmieszczają budki.
Zgierz budował już hotele dla pszczół i noclegownie dla jeży. Teraz przyszedł czas na nasze poczciwe wolno żyjące mruczki. Urzędnicy i wolontariusze opiekujący się kotami rozmieszczają na terenie miasta pięć budek.
Domki są przystosowane do potrzeb kotów i są przekazywane wolontariuszom, którzy od lat opiekują się tymi pożytecznymi ssakami we współpracy z urzędem miasta. Budki są ustawiane w miejscach trudno dostępnych dla ludzi i zarazem zapewniającym bezpieczeństwo i spokój kotom.
Wolontariuszom zima spędza sen z powiek. Inaczej karmi się koty latem, kiedy się najedzą i sobie brykają; a inaczej zimą, gdy czasem zostawiamy zmoknięte i zziębnięte zwierzęta na dworze - ze łzami mówi Bogumiła Kaźmierczak, która społecznie opiekuje się ponad 20 mruczków. Dla niej pomysł z budkami jest trafiony i sama odbierze taki domek dla kotów.
Pięć budek to może niedużo jak na całe miasto, ale jest to projekt pilotażowy - mówi naczelniczka wydziału ochrony środowiska Urzędu Miasta Zgierza - Anna Sobierajska. Zobaczymy, czy pomysł się sprawdzi. Jeśli tak, niewykluczone, że w przyszłości będzie więcej takich kocich schronisk na terenie Zgierza.
Zgierskie dachowce mogą liczyć także na dobre jedzenie, bo urząd kupił ponad 2,5 tony karmy. Jedzenie odbierze 56 stałych wolontariuszy i to oni będą dokarmiać koty zimą.
Obecność kotów w mieście jest nie do przecenienia. Ludzie mają bardzo błędne wyobrażenie, że kot jest brudny, zapchlony, roznosi choroby - ale to nieprawda - podkreśla wolontariuszka Ewa Stasiak. Wystarczy sama obecność kota i już wtedy nie ma szczurów czy innych gryzoni, które to naprawdę przenoszą choroby - dodaje.
Dwa wolno żyjące koty: Król Karmel i Tusia - to stali rezydenci zgierskiego urzędu. Można je spotkać na korytarzach i w pokojach magistratu.
Poza nimi jest jeszcze siedem innych (wszystkie czarne) dachowców - w tym trzy maluchy, mieszkające na trenie urzędu miasta, a którymi zajmują się pracownicy samorządu.
W Kulturowym Mieście Tkaczy także są odwiedziny kotów. Do tego miejsca przychodzi na giganta jedna kocica - opowiada Renata Karolewska ze zgierskiego magistratu. W ciągu dnia siedzi na biurkach, korzysta z gościnności i poczęstunków, a na noc wraca do domu - relacjonuje.
Na kupno puszek i suchej kociej karmy miasto przeznaczyło ze swojego budżetu w tym roku niemal 16,5 tysiąca zł. To powinno zaspokoić potrzeby zwierząt w najtrudniejszym sezonie zimowym.