Słynne "zabetonowane" auto z ulicy Legionów w Łodzi zniknęło dziś w nocy w niewyjaśnionych okolicznościach. Zapewne zabrał je kierowca, bo miasto planowało je jutro usunąć na jego koszt.
Samochód miał zostać w poniedziałek odholowany na parking łódzkiego Zarządu Dróg i Transportu.
Urzędnicy - podobnie jak łodzianie - są zaskoczeni, że jednak właściciel pofatygował się po samochód. Luka w betonie po aucie zaparkowanym nielegalnie zostanie uzupełniona w ciągu kilku najbliższych dni - zapowiada Paweł Śpiechowicz z łódzkiego magistratu.
To nie jest żaden problem dla tej inwestycji. Beton zostanie uzupełniony. Zresztą na tę warstwę zostanie położona kolejna, pod przyszłe tory tramwajowe. Tak już jest na innych odcinkach ulicy Legionów. Jakość tej ulicy będzie bardzo dobra, tak jak zakładaliśmy od samego początku - zapewnia Śpiechowicz w rozmowie z dziennikarką RMF FM Agnieszką Wyderką.
Na ulicy widać ślady drugiego auta. Bez wsparcia samochód nie najechałby na te podkładki, bo są one za wysokie. Nie jestem zaskoczony tą sytuacją, bo sam jestem brukarzem i sytuacje z zaparkowanymi autami blokującymi prace na budowie zdarzają nam się bardzo często. Niestety, wzywanie Straży Miejskiej to ostateczność, bo ich skuteczność jest niewielka. Najczęściej na własną rękę szukamy kierowcy. Tu nie winiłbym wykonawcy, bo zrobił co mógł, żeby robota szła do przodu. Budowa jest właściwie ogrodzona, to auto po prostu nie miało prawo tu parkować - mówił w rozmowie z PAP jeden z mieszkańców tej okolicy.
Jak powiedział PAP Jarosław Kostrzewa z informującego o stanie komunikacji i dróg miejskich facebookowym profilu LDZ Zmotoryzowani Łodzianie, auto miało zniknąć ok. godz. 2.
O tej porze mieszkańcy słyszeli, że coś się dzieje na ulicy. Dziwię się Straży Miejskiej, że nie założyła blokady na koło, dzięki czemu kierowca musiałby się do nich zgłosić i zapłacić za to wykroczenie. A teraz wystrychnął ich na dudka - stwierdził.
Auto "uwięzione" w betonie na remontowanej ul. Legionów od piątku było nową "atrakcją" turystyczną Łodzi. Zaparkowany w niedozwolonym miejscu samochód uniemożliwiał wylanie nawierzchni, więc drogowcy otoczyli go szalunkiem i wylali beton wokół pojazdu, pozostawiając go w miejscu prac.
W sobotę stojące na "wyspie" w betonowanej ulicy auto cieszyło się dużym zainteresowaniem mieszkańców, przechodniów, dziennikarzy i fotoreporterów. Wszyscy robili zdjęcia i selfie.
W piątek na facebookowym profilu LDZ Zmotoryzowani Łodzianie opublikowano film, na którym widać, jak robotnicy wylewają i wyrównują beton wokół zaparkowanego na ulicy auta. Dla bezpieczeństwa samochód osobowy został ofoliowany i obstawiony deskami po to, aby beton nie zalał kół.
Z relacji mieszkańców wiem, że wykonawca inwestycji od wczoraj próbował odszukać właściciela zaparkowanego auta. Nie udało się i powiadomił o tym Straż Miejską, której patrol włożył za szybę pojazdu mandat lub upomnienie, lecz nie postanowił odholować auta. Tymczasem na budowę przyjechała betoniarka, wykonawca nie chciał dłużej czekać i poradził sobie z problemem w sposób, który stał się kolejnym, absurdalnym "pomnikiem" Łodzi. Film i zdjęcia stały się już hitem internetu - mówił w piątek Kostrzewa z LDZ Zmotoryzowani Łodzianie.
Rzecznik prasowy prezydent Łodzi, Marcin Masłowski przekazał w piątek PAP, że pojazd był zaparkowany w niedozwolonym miejscu. Wykonawca wcześniej rozmawiał ze wszystkimi parkującymi, żeby usunęli auta z ulicy. Właściciel tego samochodu obiecywał, że przeparkuje auto, ale nie odjechał - wyjaśnił.
Wczoraj właściciel pojazdu chciał go dziś zabrać, ale laweta nie mogła wjechać na beton, bo był za świeży.