Kilkuset uchodźców z Ukrainy wzięło udział w wielkanocnym poczęstunku przygotowanym w hali Expo w Łodzi. Jaja i inne świąteczne pokarmy, zgromadzone na wielkich stołach, poświęcił ksiądz greckokatolicki Vasyl Berkyta. Spotkanie zorganizowały łódzka kuria, Caritas i PCK.
Wielkanoc to święto nadziei i radości, więc mamy nadzieję, że to spotkanie stanie się kolejną okazją do pokazania, że jesteśmy razem i że ta wspólnota istnieje po to, by sobie pomagać, by nasi goście mogli jak najlepiej się u nas czuć - powiedział rzecznik łódzkiej Caritas Tomasz Kopytowski.
Obok Caritas organizatorami spotkania była Archidiecezja Łódzka i Polski Czerwony Krzyż, czyli instytucje współpracujące ze sobą w komitecie ds. pomocy uchodźcom, zawiązanym przez łódzkiego metropolitę arcybiskupa Grzegorza Rysia. Z kolei Miasto nieodpłatnie udostępniło na poczęstunek halę Expo.
Godziny tego nieco opóźnionego śniadania uzgadnialiśmy z księdzem greckokatolickim, by dostosować je do porannej liturgii wielkanocnej. Na stołach znalazły się świąteczne potrawy - mamy polski żurek z białą kiełbasą, ale są też jajka, które i w naszej i we wschodniej tradycji są związane z Wielkanocą - wyjaśnił Kopytowski.
Jego słowa potwierdza Natalia, która do Łodzi przyjechała ze Lwowa. Na Wielkanoc jajka są u nas zawsze na pierwszym miejscu, bardzo ważny jest także chrzan i ciasto drożdżowe, które nazywa się paska - dodała.
Zaproszenia na wielkanocne spotkanie kierowane były do miejsc, gdzie gromadzi się wielu uchodźców - punktów recepcyjnych, punktów pomocy Caritas i PCK, do urzędów i mediów społecznościowych.
Ksiądz Vasyl Berkyta, który zmówił modlitwę i poświęcił pokarmy zgromadzone na stołach w hali Expo, jest proboszczem parafii greckokatolickiej pw. Ofiarowania Pańskiego w Łodzi od pięciu lat. Razem ze swoimi wiernymi korzysta ze świątyń udostępnianych przez łódzkich pasjonistów i jezuitów. Co niedziela o godz. 9 odprawia mszę przy al. Pasjonistów 23, a o godz. 12 - przy Sienkiewicza 60.
Na początku mojej działalności w Łodzi na mszy mieliśmy około 40 osób. Teraz co niedzielę mamy ich ok. 300. Ofiarujemy nie tylko wsparcie duchowe, które jest niezbędne, by uchodźcy czuli się jak w domu, ale organizujemy też zbiórki. Robimy to, co każda parafia - zaznaczył.
W ostatnich miesiącach na terenie woj. łódzkiego przybyło wiernych kościoła greckokatolickiego, więc proboszcz stara się do nich dotrzeć, np. odwiedza ośrodek Ossa pod Rawą Mazowiecką, gdzie przebywa obecnie 1,6 tys. dzieci z ukraińskich domów dziecka z opiekunami. Zdaniem ks. Berkyty wielkanocne nabożeństwo to dla uchodźców - w większości kobiet z dziećmi - namiastka świąt spędzanych w rodzinie.
Dla osoby wierzącej być w kościele w taki dzień, to jak być w swojej rodzinie. Kobietom z dziećmi, które zostawiły w Ukrainie swoich mężów i bliskich, staramy się przekazać trochę tej rodzinnej miłości w naszej parafii. Dziś było nas sporo i mam nadzieję, że każdy z nas podzielił się cząsteczką radości - podkreślił.
Gości do stołu zapraszała Tamara Klimkowicz, która uciekając przed wojną do Łodzi przyjechała dzięki współpracy dwóch politechnik - łódzkiej i lwowskiej, a tego dnia pracowała jako wolontariuszka PCK, która "trochę zna język polski".
Jak wyjaśniła, w tym roku obchodzi Wielkanoc po raz drugi, bo razem z córką i wnukami już tydzień temu była na mszy świętej w łódzkiej katedrze. Bardzo nam się podobało, było uroczyście i pięknie, choć trochę inaczej niż w naszym kościele. Dobrze się tu w Polsce czujemy, nasze dzieci chodzą do szkoły i też są bardzo zadowolone - dodała.
W ramach pomocy doraźnej łódzki Caritas opiekuje się obecnie ok. 600 obywateli Ukrainy, którzy regularnie pobierają paczki żywnościowe, z chemią i artykułami higienicznymi oraz przychodzą na obiady w jadłodajni. Kilkudziesięciu uchodźców zakwaterowanych jest w ośrodku rehabilitacyjno-wypoczynkowym Caritas w Drzewocinach. Dla nich Wielkanoc przygotowano na miejscu.