Nawet 20 lat więzienia grozi mężczyźnie, który w Łodzi napadł na 10-latka. Chłopiec był sam w domu. Sprawca, grożąc mu nożem, zażądał wydania oszczędności rodziców i uciekł, zabierając 25 tys. złotych.

Do rozboju doszło dzień przed Wigilią. 

10-latek poszedł do sklepu przy ulicy Okrzei w Łodzi. Kiedy robił zakupy, podszedł do niego nieznajomy i zapytał o jego rodziców. Chłopiec odparł, że jest sam, ponieważ bliscy pojechali na świąteczne zakupy. 

Kiedy chłopiec wchodził do mieszkania i chciał zamknąć drzwi, poczuł opór. Zamaskowany napastnik odepchnął go, wyciągnął nóż i kazał 10-latkowi wskazać miejsca, w których schowane są oszczędności rodziców. 

Przestraszony chłopiec przekazał agresorowi ponad 25 tys. złotych. Mężczyzna z łupem w rękach wybiegł z mieszkania - relacjonuje oficer prasowa komendanta miejskiego policji w Łodzi asp. Kamila Sowińska. 

Policjanci, dzięki żmudnej pracy, ustalili dane napastnika i następnego dnia zatrzymali 27-latka. W jego mieszkaniu znaleźli zrabowane pieniądze.

Mężczyzna usłyszał zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co grozi mu nawet do 20 lat pozbawienia wolności.

Najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.