Do nietypowego wypadku doszło dziś w Majkowie Dużym (woj. łódzkie) na drodze krajowej nr 74. Pijany kierowca bmw zignorował znaki i przez rondo postanowił przejechać prosto. Samochód przeleciał kilkanaście metrów. Na szczęście nikt nie odniósł poważnych obrażeń.
W okolice ronda, gdzie doszło do wypadku, policjanci zostali wezwani przed godziną 1 w nocy. Na miejscu w rowie zobaczyli samochód znajdujący się na lewym boku.
Okazało się, że kierowca, który miał ponad półtora promila alkoholu w organizmie znacząco przekroczył prędkość. Dojeżdżając do ronda pojechał prosto i wybił się na nasypie. Samochód wzniósł się w powietrze, przeleciał kilkanaście metrów, ściął latarnię, a następnie koziołkując, zatrzymał się w rowie.
Co ciekawe, 57-letniemu kierowcy nic się nie stało. Policjanci ustalili, że nie miał uprawnień do kierowania pojazdami.
Za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości grozi kara do 2 lat więzienia.
Kierowców, którzy po alkoholu doprowadzają na rondach do niebezpiecznych zdarzeń, jest więcej. Pokazuje to głośny przypadek z 2020 roku.
Wówczas w miejscowości Rąbień w woj. łódzkim pijany mężczyzna wjechał rozpędzonym samochodem na rondo, uderzył w nasyp i przeleciał kilkadziesiąt metrów. Zatrzymał się dopiero na zabudowaniach.