"Pragniemy podkreślić, że wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie, kierowcą bmw nie był funkcjonariusz policji, czy też syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby" - czytamy w oświadczeniu o tragedii na A1 opublikowanym w sobotę rano w mediach społecznościowych przez łódzką policję. Jak podkreślili mundurowi, "nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne". W wypadku na autostradzie zginęła trzyosobowa rodzina.
Do wypadku na autostradzie A1 doszło 16 września koło miejscowości Sierosław w Łódzkiem. W zdarzeniu zginęła 3-osobowa rodzina, jadąca osobową kią. Do tragedii doszło prawdopodobnie, gdy bmw, prowadzone przez 31-latka, zahaczyło o samochód, którym podróżowała rodzina.
W piątek Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim wydała list gończy za mężczyzną podejrzanym o spowodowanie wypadku.
Łódzka policja opublikowała w sobotę rano na X (dawny Twitter) oświadczenie dotyczące tragedii na autostradzie A1.
"Z uwagi na liczne komentarze jeszcze raz podkreślamy, że w sprawie wypadku drogowego na A1 prowadzone jest obecnie śledztwo przez Prokuraturę Okręgową w Piotrkowie Trybunalskim, które ma na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności" - czytamy w oświadczeniu.
"Pragniemy podkreślić, że wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie, kierowcą bmw nie był funkcjonariusz policji, czy też syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne. Działamy w sposób transparentny" - podali mundurowi.
Jak podkreślono, "dla policji oraz organów ścigania nie ma znaczenia status społeczny, zajmowane stanowisko czy wykonywany zawód uczestników opisywanego zdarzenia drogowego". "Apelujemy o nierozpowszechnianie plotek i niesprawdzonych informacji" - dodała łódzka policja.