Opóźnienia, odwołania pociągów - z tym muszą mierzyć się pasażerowie, którzy codziennie dojeżdżają do pracy przez remontowaną stację Warszawa Zachodnia. Od niedzieli obowiązuje zmieniony rozkład jazdy pociągów, który więcej składów kieruje na stację Warszawa Gdańska, a mniej - na Warszawę Zachodnią.
Dla pasażerów oznacza to trudne do przewidzenia codzienne opóźnienia. To nieprzewidywalne, musimy się jakoś z tym pogodzić. Bardzo współczuję osobom, które dojeżdżają z mniejszych miejscowości. Niektóre przystanki zostały całkiem usunięte - mówiła jedna z pasażerek, rozmawiająca z reporterką RMF FM.
Społecznicy, którzy działają w grupie pasażerów dojeżdżających z Łodzi do Warszawy, chcą dymisji osoby, która jest odpowiedzialna za - jak mówią - zły i nieprzemyślany rozkład. Dodatkowo dojeżdżający mają do dyspozycji mniej składów - bo PKP PLK odwołała część podmiejskich połączeń.
Pasażerowie z Piaseczna czy ze strony Piaseczna, zostają na lodzie. Mieli mieć uruchomione dwie nowe linie SKM S4 i S40, wiele z nich zostało odwołanych, więc mają mniej pociągów, niż mieli przed 12 marca. To wszystko przez to, że rozkład został zaplanowany po prostu źle - mówi Tomasz Gidelski, prezes Stowarzyszenia Bezpieczna i Przyjazna Kolej. Jak dodaje, tego, że nowy rozkład jazdy nie będzie dobrze funkcjonował, można się było spodziewać.
Oczekujemy dymisji, oczekujemy, że ktoś poniesie konsekwencje za ten bałagan, który po raz kolejny został zafundowany pasażerom przez Polskie Linie Kolejowe. Będziemy stać na straży lokalnych przewoźników, ponieważ to są decyzje PLK, która nie ma nad sobą kontroli - dodał Gidelski.