Dziś Środa Popielcowa, czyli dzień, który w Kościele katolickim rozpoczyna okres Wielkiego Postu. Podczas mszy świętych głowy wiernych posypywane są popiołem, który powstał po spaleniu palm z ubiegłorocznego Wielkiego Tygodnia. O symbolice i znaczeniu - zarówno dzisiejszego dnia jak i całego okresu roku liturgicznego - Paweł Konieczny rozmawiał z ks. prof. Wojciechem Węgrzyniakiem z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Paweł Konieczny, RMF FM: Za nami w tym nowym roku liturgicznym Adwent, czas Bożego Narodzenia, krótki okres zwykły i wchodzimy już w kolejny czas liturgiczny. Jaki to okres, czym się charakteryzuje i dlaczego jest taki ważny?
Ks. prof. Węgrzyniak: To jest Wielki Post. On jest ważny, dlatego że przygotowuje nas do najważniejszego święta chrześcijaństwa, czyli Wielkiej Nocy. Charakteryzuje się przede wszystkim tym, że chcemy naprawić trzy główne poziomy, trzy relacje: względem siebie, względem Pana Boga i względem innych. Dlatego mówimy o poście, że to takie naprawienie relacji z samym sobą, żebym ja umiał rządzić moim ciałem, a nie ciało mną. Modlitwa, czyli nawrócenie do relacji z Panem Bogiem, żeby było lepiej niż wcześniej oraz jałmużna, czyli naprawienie relacji z innymi, żeby nie myśleć w życiu tylko o sobie.
Symbolika wejścia w ten nowy okres liturgiczny dosyć ciekawa. Posypanie głowy popiołem. Dziś Środa Popielcowa.
Bardzo mocna. Księga Rodzaju mówi, że Pan Bóg uczynił człowieka z prochu. Stąd kiedy posypujemy popiołem, mówimy "prochem jesteś i w proch się obrócisz" albo "nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Symbolika trochę nam przypomina, skąd pochodzimy i w co, można powiedzieć po ludzku, tak zewnętrznie się obrócimy. Najbardziej jednak nawiązuje do Starego Testamentu: mamy postaci od samego Abrahama, aż potem po takie jak Hiob, jak Judyta, czy przykładowo król Niniwy i mieszkańcy Niniwy. Bardzo wiele postaci, które poszczą, posypują głowę popiołem jako wyraz właśnie takiej pokuty, chęci nawrócenia i zmiany w swoim życiu.
To nie ma być tylko symbol...
Symbol ma pomóc, tak jak na przykład obrączka. Ona pomaga pamiętać o tym, że mam żonę czy mam męża. Tak popiół pomaga przypomnieć o tym, zaczyna się okres Wielkiego Postu i trzeba coś zmieniać. W niektórych tradycjach kulturowych, np. amerykańskiej, ten popiół miesza się z wodą święconą czy olejem, zatem bardzo widoczny on jest na czole. Niektórzy potem chodzą z tym nawet jeden czy dwa dni w pracy. U nas posypujemy głowy samym popiołem, żeby też był znak. Ma on przypominać nam o tym, co jest ważne, czyli o decyzji na nawrócenie, na zmiany w życiu, na przemyślenie.
Jak powrócę myślami do szkoły podstawowej, pamiętam jak mówiono o tym, że to jest taki czas, kiedy z czegoś powinniśmy zrezygnować, żeby rzeczywiście ten post odczuć.
Ja byłem zszokowany, gdy zacząłem uczyć w szkole podstawowej, jeszcze jako diakon, że w jednej wiosce to nawet muzyki nie słuchali. Cały okres Wielkiego Postu w domach można więc z czegoś rezygnować. Nawrócenie czy przemyślenie swojego życia ma pomóc, aby się dokonało. To dobrze jak człowiek z czegoś zrezygnuje, bo to ci przypomina, że to jest pokuta. Tak jest chociażby w święta - wtedy robimy więcej rzeczy: lepsze ciasto, lepsza muzyka, lepsze ubranie. A moment pokuty jest po to, by z czegoś rezygnować. I tu dobrze byłoby, gdyby każdy rezygnował z tego, co jest dla niego najtrudniejsze. Kościół nie ustala takich rzeczy. W Środę Popielcową mamy post i wstrzemięźliwość, czyli jeden posiłek do syta, dwa lekkie, ale potem cały Wielki Post tylko w piątki nie jemy mięsa. Jest jak w normalnym czasie, więc nie ma jakichś super wyrzeczeń. Kościół jednak zachęca. Pomyśl sobie: może internet, może tańce, może po prostu jakieś rzeczy zbyteczne, może zakupy, może Netflix. Każdy z nas ma jakieś sprawy, których po prostu robi za dużo. Na przykład pracuje za dużo, więc może dla niektórych Wielki Post powinien polegać na tym, żeby sobie zrobili więcej wolnego.
Wielki Post to także zmiany liturgiczne w kościele. Kolor fioletowy jako kolor dominujący.
Tak, bo on bardzo też przypomina właśnie o tym charakterze pokutnym. Generalnie zauważamy też, że na pogrzebach mamy kolor fioletowy, jest też dopuszczalny czarny. Ale to są właśnie takie kolory, które przypominają o pokucie, o nawróceniu. I mamy tylko taki jeden wyjątek. W połowie Wielkiego Postu jest jedna niedziela, gdzie kolor jest różowy. A co nam przypomina? Że jesteśmy już w połowie i niedługo będzie Wielkanoc. W naszej tradycji już tego aż tak nie czujemy, ale jak się poczyta literaturę polską z XVII czy XVIII wieku, to zwrócimy uwagę, że ludzie w ogóle na jedli mięsa cały Wielki Post. To niesamowite, jak oni z radością czekali na Wielkanoc.
Wielki Post to także nabożeństwa typu gorzkie żale i droga krzyżowa.
Gorzkie żale są charakterystyczne dla Polski. Mają już bodajże prawie 400 lat. Śpiewane w kościołach, w niektórych kościołach genialnie śpiewane, z podziałem na mężczyzn i kobiety. To naprawdę brzmi świetnie. I drogi krzyżowe: dla dzieci, dla młodzieży, dla dorosłych. Bardzo dobry sposób na to, żeby coś ważnego przemyśleć, bo wtedy nie myślimy tylko o swoim życiu. To czas, który ma nas kierować na myślenie o Bogu, o tym, co się stało 2000 lat temu, o Jezusie Chrystusie, który umarł za nas, który cierpiał za nas. Rozpamiętujemy Jego mękę, całe wydarzenie, żeby lepiej się ucieszyć tym, co stanie się w Wielkanoc.
Ksiądz prowadząc rekolekcje wielkopostne na co uczula? Na co zwraca uwagę?
Zazwyczaj jak prowadzę rekolekcje wielkopostne, to mówię o tzw. rzeczach najważniejszych, czyli zakładam, że nigdy się już przed śmiercią z tymi ludźmi nie zobaczymy. Skoro mam okazję do nich powiedzieć trzy razy po 20 minut kazanie, to zastanawiam się, co najważniejszego powiedzieć, żebym miał spokój sumienia, że to zrobiłem. Tradycyjnie zawsze jest nauka o Bogu, nauka o ludziach, nauka o sobie samym. Czasem jest nauka o Kościele, czy jeszcze o innych elementach. Natomiast generalnie właśnie te trzy poziomy, od których zaczęliśmy rozmowę, czyli nawrócenie siebie, zmiana relacji z Bogiem i naprawienie relacji z innymi. To absolutnie rzeczy najważniejsze.
Czy da się przeżyć Święta Wielkanocne bez przeżycia tego duchowego Wielkiego Postu?
Na pewno trochę się da... Nie wiem, czy jeździcie na narty. Ja już ja co roku robię ten sam błąd. Jeszcze przed pandemią pojechałem do Austrii czy do Niemiec. Przed wyjazdem w ogóle nie ćwiczyłem i... przez cały tydzień kosmicznie się męczyłem. Trudno jest po prostu dobrze się cieszyć z nart, jeżeli człowiek się nie przygotuje. Ciężko zatem naprawdę cieszyć się z Wielkanocy, z tych świąt, jak się nie przeżyje dobrze Wielkiego Postu. Zatem im lepszy Wielki Post, tym większa radość wielkanocna.
Jeszcze wróćmy do tematyki biblijnej. Dlaczego 40 dni postu?
Na pamiątkę Jezusa Chrystusa, który 40 dni, czterdzieści nocy pościł na pustyni po chrzcie w rzece Jordan, a przed rozpoczęciem publicznej działalności. Więc generalnie idea jest taka - chcemy naśladować Jezusa.
W tamtych czasach taki post, poprzez wyjście na pustynię to było coś normalnego?
Raczej to nie było coś normalnego. Poszczono generalnie raz na rok w Jom Kipur, natomiast były posty, które nazwalibyśmy "pobożnościowymi". Ogólnie poszczono okazyjnie, czyli jak było jakieś nieszczęście, typu klęska głodu, wojna, czy trzeba było coś uprosić. Dawid pościł, bo dziecko miał chore, więc chciał w ten sposób ubłagać Boga. To przykład takiego postu okazyjnego. Stąd też Jezus tłumaczy, że nie mogą pościć jego uczniowie, "dopóki pan młody jest z nimi". Kiedy im go zabiorą, to wtedy goście weselni poszczą. To, co robi Jezus, jest pewnego rodzaju ewenementem. Też to jest nawiązaniem do tego, co robił prorok Eliasz czy prorocy w ogóle. Trochę może nawiązaniem do symboliki 40 lat na pustyni, zanim weszli Żydzi do Ziemi Obiecanej. Więc bardziej przypomina o pewnej konieczności przygotowania, a post jest tym, co przygotowuje Jezusa do działalności.
W XXI wieku w otaczającym nas świecie post jest chyba jednak trudny do wykonania.
Ale myślę, że jeszcze bardziej potrzebny. Każdy z nas, gdy tak spokojnie usiądzie, to pomyśli, że jesteśmy mega przebodźcowani. Mamy bardzo dużo rzeczy. I naszym problemem w XXI wieku jeszcze nawet nie będzie to, żeby coś mieć, tylko jak zrezygnować z tego, czego mamy za dużo. I post jest naprawdę dobrą szkołą i taką propozycją powiedzenia: Pomyśl o tym, czego masz za dużo, żeby po prostu bardziej uporządkować sobie życie.