To był naprawdę niesamowity weekend ze slalomem kajakowym! Na torze Kolna w Krakowie odbyły się 76. Mistrzostwa Polski w Slalomie Kajakowym i Kayak Crossie. Co ciekawe, w ostatecznych rozstrzygnięciach nie zabrakło niespodzianek, co tylko potwierdza, że poziom tej dyscypliny w Polsce jest bardzo wysoki.
Pierwszego dnia zawodów odbyły się eliminacje przejazdów indywidualnych, a także rozdano medale w kategoriach drużynowych. W niedzielę jednak przyszedł czas na finały, w których mieliśmy poznać mistrzynie i mistrzów Polski. Warto dodać, że oprócz ścisłej elity polskiego slalomu z reprezentacji Polski, którą wspiera PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. jest też wielu zawodników z potencjałem, którzy wciąż się rozwijają i stają się coraz lepsi.
I trzeba przyznać, że potwierdzili to również w Krakowie. W konkurencji K-1 kobiet niespodzianki nie było, bowiem zwyciężyła Klaudia Zwolińska, wicemistrzyni olimpijska. Druga była najbardziej doświadczona Natalia Pacierpnik, a trzecia Hanna Danek, która stawia coraz bardziej śmiałe kroki w seniorskich zawodach.
Warto się jednak zatrzymać przy Pacierpnik, która oficjalnie ogłosiła, że finałowy przejazd w K-1 na torze Kolna był jej ostatnim w karierze. To był mój powrót po dziesięciu miesiącach, bo nie trenowałam wyczynowo, jedynie rekreacyjnie. Miałam plan, żeby wystartować jedynie w mistrzostwach świata masters, ale skoro zawody mistrzostw Polski były tydzień później, to postanowiłam również się sprawdzić - mówi wicemistrzyni Polski. Jestem bardzo zadowolona. Dałam z siebie wszystko w tym ostatnim przejeździe. Fajnie jest w ten sposób zakończyć karierę. Dziewczyny cały czas są w formie, ja wystartowałam z marszu. Jest w nich ogromny potencjał, co Klaudia udowodniła ostatnio podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu.
W męskiej rywalizacji triumfował Michał Pasiut, który wyprzedził m.in. drugiego na mecie Mateusza Polaczyka (to olimpijczyk z Londynu i Paryża), a także trzeciego Tadeusza Kuchno. Warto wspomnieć, że dopiero czwarty był Dariusz Popiela, czyli inny bardzo doświadczony zawodnik, mistrz Polski z ubiegłego roku. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.
Nową mistrzynią Polski w kategorii kanadyjek została Aleksandra Stach, która po dwóch latach ponownie wywalczyła złoto! 24-letnia zawodniczka zdołała pokonać Zwolińską, której przyznano cztery punkty karne. Na najniższym stopniu podium stanęła ponownie Danek, a warto wspomnieć, że młoda zawodniczka na co dzień rzadko startuje w kategorii C-1.
Bez wygranej nie wyjeżdżam - odgrażał się z uśmiechem na ustach po sobotnich wyścigach Michał Wiercioch, który był najszybszy wśród kanadyjkarzy. W niedzielę zawodnik podkreślił swoją dominację, bowiem okazał się najlepszy. Zaledwie 0,43 s stracił do niego Szymon Nowobilski i on odebrał srebro, a brązowy medal mistrzostw Polski przypadł Konradowi Szymankowi.
Warto wspomnieć, że w ubiegłym roku w C-1 triumfował Nowobilski i choć nie zdołał obronić złota, to będzie mógł liczyć na regularne występy na arenie międzynarodowej. Nie jestem do końca zadowolony, jeśli chodzi o wynik, ale zdobyłem trzy medale, bo mistrzostwa Polski seniorów są połączone również z młodzieżowcami. To dobry prognostyk, ale zawsze jest niedosyt, bo chciałem obronić tytuł. Ważne jest jednak dla mnie to, że będę startował w Pucharze Świata, bo brakowało mi takich mistrzowskich zawodów. To da mi sporo obycia - podkreśla zawodnik.
W niedzielę odbyła się także rywalizacja w kayak crossie, czyli bardzo mocno rozwijającej się dyscyplinie. Kolejne złote medale do swoich gablot dołożą Zwolińska i Pasiut, którzy okazali się bezkonkurencyjni!
Kończę te zawody z dwoma złotymi medalami, a w drużynie z srebrem, bo do zwycięstwa zabrakło dosłownie kilku setnych. To idealny scenariusz. Teraz trzeba dołożyć małą cegiełkę do treningu i zostały jeszcze dwa ostatnie Puchary Świata. Będę szlifował formę, na ile pozwoli zdrowie. Potem jeszcze czekają mnie mistrzostwa Polski w zjeździe i zasłużony odpoczynek - podsumował Pasiut.
Zwolińska również uważa, że mistrzostwa Polski są dla niej udane, choć pozostaje mały niedosyt. Szkoda, że nie udało mi się obronić pięciu złotych medali z poprzedniego roku, ale mam cztery, więc to też superwynik. Mam mały sportowy niedosyt, bo szkoda mi trochę tej kanadyjki. Wiem jednak, co się wydarzyło i przyznam szczerze, że po igrzyskach olimpijskich mało pływałam w C-1, a przed mistrzostwami Polski w zasadzie nie wychodziło mi nic - śmieje się Zwolińska. Teraz mogę się pocieszyć, ale za chwilę wracam do rywalizacji w Pucharach Świata, w których chciałabym pokazać jeszcze olimpijską formę.