Krakowska prokuratura umorzyła postępowanie dotyczące zastępcy prezydenta Krakowa Andrzeja Kuliga. Uznała, że nie ma dowodów "dostatecznie uzasadniających" popełnienie przez niego przestępstwa. Zawiadomienie złożył Jan Tajster, były dyrektor Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Przypomnijmy, sprawa stała się głośna, po tym jak wiceprezydent stanowczo wyprosił z gabinetu byłego dyrektora Zarządu Dróg i Komunikacji, Zarządu Cmentarzy Komunalnych i Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Do spotkania doszło 20 kwietnia w gabinecie zastępcy prezydenta Krakowa. Andrzej Kulig od początku podkreślał, że nie mógł sobie pozwolić na obrażanie swojej osoby, dlatego zakończył spotkanie i wyprosił byłego urzędnika.
Jan Tajster inaczej widział całą sprawę i powiadomił policję.
Powiadomił on, iż pierwszy zastępca prezydenta miasta Krakowa Andrzej Kulig, przyjmując go w Urzędzie Miasta Krakowa, podczas spotkania niewłaściwie się zachowywał i siłą wypchnął go z gabinetu, użył wobec niego niestosownych słów, a następnie skierował wobec niego groźby. Nadto miało dojść do nielegalnego ujawnienia informacji o stanie jego zdrowia, które objęte są tajemnicą lekarską - powiedział nam prok. Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Wszczęto śledztwo, które prowadzone było w kierunku przekroczenia uprawnień oraz ujawnienia informacji przez funkcjonariusza publicznego.
Jak ustali reporterzy RMF FM, po przesłuchaniu świadków, m.in. pracowników urzędu, Jana Tajstra oraz samego Andrzeja Kuliga oraz analizie pozostałych materiałów postępowanie zostało umorzone.
Nikt nie potwierdził wersji Jana Tajstera - mówią nam nieoficjalnie w prokuraturze - świadkowie owszem przyznali, że do spotkania doszło, ale nikt nie mówił, że prezydent zachowywał się niestosowanie.
Do spotkania byłego urzędnika z Andrzejem Kuligiem doszło w gabinecie zastępcy prezydenta Krakowa. Tajster twierdził później, że kiedy jego wizyta w magistracie dobiegała końca, miał nastąpić wybuch agresji u wiceprezydenta Krakowa, miał naruszyć jego nietykalność osobistą i obrzucić go wyzwiskami.
Jan Tajster opowiadał historie, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, absurdalne. Po godzinie rozmowy powiedziałem panu Tajsterowi, że nie mam dla niego już czasu. Wtedy pozwolił sobie na nieprzyjemne uwagi na temat mojej przeszłości zdrowotnej. Grzecznie go wyprosiłem, nie było ani agresji, ani wyzwisk - mówił dziennikarzom prezydent Andrzej Kulig.
Postępowanie umorzono 13 września 2022 roku.
Był jednym z najbardziej krytykowanych krakowskich urzędników, przez media nazywanym "niezatapialnym". Tajster pełnił funkcje kierownicze w strukturach miasta. Był w przeszłości m.in. dyrektorem Zarządu Dróg i Komunikacji, Zarządu Cmentarzy Komunalnych i Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
W sierpniu 2015 roku prezydent Krakowa Jacek Majchrowski odwołał Tajstera ze stanowiska dyrektora Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Teraz Jan Tajster przebywa w więzieniu, gdzie odbywa wyrok. W 2019 r. został prawomocnie skazany na dwa lata więzienia, grzywnę i pięcioletni zakaz zajmowania stanowisk publicznych za ustawianie przetargów na organizacje ruchu podczas wizyty papieża Benedykta XVI i na renowację reliktów architektonicznych w podziemiach Rynku Głównego.
Sąd pierwszej jak i drugiej instancji uznały, że Jan Tajster wraz z innymi urzędnikami nadużył swoich uprawnień. Skazany miał wskazywać na wykonawców, którzy mają wygrać przetargi, ustalał z nimi wynagrodzenie za prace. Po ponownym rozpatrzeniu przez sąd pierwotny wyrok został obniżony z 2 lat do 1 roku i 10 miesięcy pozbawienia wolności.
O Tajsterze głośno było w 2005 roku po zimowym paraliżu miasta. W Krakowie po opadach śniegu praktycznie stanęła komunikacja autobusowa, a inne pojazdy na wiele godzin utknęły w korkach. Na śliskich jezdniach doszło do ponad 100 kolizji.
Tajster zastrzegł do swej wyłącznej kompetencji decyzje w sprawie używania sprzętu do odśnieżania. Według prokuratury, wiedząc o trudnych warunkach na drogach, wysłał na ulice za mało tego sprzętu i nie zezwalał na zwiększenie jego liczby. Tym samym działał na szkodę interesu publicznego i prywatnego.
Urzędnik w 2008 roku został za to skazany przez krakowski sąd na grzywnę w wysokości 10 tys. zł.
W ciągu kilku lat prokuratura postawiła Janowi Tajsterowi w sumie kilkadziesiąt zarzutów, dotyczących: korupcji, ustawiania przetargów, mobbingu, przekroczenia uprawnień oraz molestowania seksualnego, psychicznego znęcanie się nad podległymi sobie pracownikami. Polegało ono na znieważaniu pracowników, grożeniu im zwolnieniem z pracy czy postępowaniem dyscyplinarnym, a także naruszaniu praw pracowniczych poprzez odmawianie udzielenia urlopu, nierozliczanie nadgodzin, zmuszanie do pracy po godzinach czy w dni wolne oraz naruszanie godności osobistej.