Żaden z trzech mężczyzn, którzy zginęli w wypadku Renault Megane w Harmężach koło Oświęcimia, do którego doszło nocą z 11 na 12 sierpnia, nie był pod wpływem alkoholu. Wyniki z badań, które wpłynęły do zajmującej się tą sprawą Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu, podali śledczy.
W wypadku zginęli trzej mężczyźni w wieku 17, 21 i 23 lat. Sportowa wersja Renault Megane pochodziła z wypożyczalni.
Do tragedii doszło na krętej, gminnej drodze w Harmężach, na której obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 kilometrów na godzinę. Na łuku auto wypadło z drogi i uderzyło w przepust oraz słup energetyczny.
Badania toksykologiczne w części dotyczącej alkoholu nie wykazały jego obecności w organizmach żadnego z trzech mężczyzn. Czekamy na wyniki badań toksykologicznych w zakresie ewentualnych środków odurzających lub psychotropowych - powiedział zastępca prokuratora rejonowego w Oświęcimiu Mariusz Słomka.
Prokurator dodał, że śledczy, którzy badają sprawę wypadku, oczekują także na zlecone opinie stanu technicznego samochodu oraz badań genetycznych ofiar.
Śledczy zaznaczył, iż prokuratorzy uważają, że jedną z podstawowych przyczyn wypadku mogła być nadmierna prędkość.
Wszystko to będzie przedmiotem dalszego postępowania - powiedział.
Do wypadku doszło nocą z 11 na 12 sierpnia. Pierwszej pomocy uczestnikom wypadku najpierw zaczęły udzielać im osoby mieszkające w pobliżu miejsca, w którym doszło do wypadku. To mieszkańcy zaalarmowali służby.
Zastępca komendanta powiatowego straży pożarnej w Oświęcimiu przekazał 12 sierpnia, że gdy służby dojechały na miejsce, mieszkańcy reanimowali jednego z poszkodowanych. Druga osoba była przy samochodzie, a potem jeszcze w toku działań ujawniono jeszcze trzecią osobę poszkodowaną, która była wewnątrz pojazdu. Została ona wydobyta na zewnątrz - mówił w rozmowie z Markiem Wiosło Ryszard Dudek.
Lekarz stwierdził zgon najpierw dwóch osób, a później trzeciego mężczyzny, który został wyciągnięty z samochodu.