Policja w Krakowie otrzymała zgłoszenie o uprowadzeniu małego dziecka. Funkcjonariuszom udało się ustalić mężczyznę, który miał to zrobić. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że w domu zamiast dziecka był… pies.
Do dyżurnego krakowskiej komendy miejskiej wpłynęło zgłoszenie, z którego wynikało, że w rejonie Prądnika Białego doszło do uprowadzenia dziecka. Osoba, która zgłosiła incydent, opisała, że widziała jak mężczyzna prawdopodobnie wkłada do bagażnika samochodu małe dziecko, a następnie odjeżdża.
Zgłaszający przekazał, że widział tylko część włosów, ale mogła być to osoba małoletnia. Policjanci wyznaczyli blokady, sprawdzano okoliczne placówki opiekuńcze i ustalano szczegóły pojazdu i jego właściciela.
Kiedy policjantom udało się ustalić informację o miejscu zamieszkania właściciela samochodu, przybyli w rejon Witkowic. Tam przed budynkiem domu jednorodzinnego zobaczyli opisany przez zgłaszającego samochód.
Drzwi otworzył im zaskoczony mężczyzna, który twierdził, że nie ma żadnego dziecka. Policjanci sprawdzili wszystkie pomieszczenia, jednak niczego nie znaleźli. Mężczyzna przyznał, że faktycznie był pod wskazanym adresem, ale do samochodu wkładał... swojego psa, z którym był wcześniej w salonie pielęgnacji dla zwierząt.