W rok od tragicznego wypadku na moście Dębnickim w Krakowie prokuratura wciąż nie dysponuje zeznaniami mieszkańca Birmingham, który chwilę wcześniej przechodził przez jezdnię pod „Jubilatem”, widział rozpędzone auto i cofnął się na chodnik. Auto rozbiło się i zginęło czterech młodych mężczyzn, którzy nim podróżowali.
Do Wielkiej Brytanii wystosowany został wniosek o udzielenie międzynarodowej pomocy prawnej poprzez przesłuchanie ustalonego świadka. Do chwili obecnej, pomimo monitowania, brak jest informacji o wykonaniu wnioskowanej czynności - poinformował RMF24 prok. Mirosław Mazur z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Śledczy chcieli przesłuchać mężczyznę, licząc, że może mieć ważne dla sprawy informacje. Mieszkaniec Birmingham przyjechał do Polski jako turysta. Kamery monitoringu zarejestrowały, jak chwilę przed tragicznym wypadkiem wchodzi na jezdnię i widząc rozpędzone renault megane cofa się.
Do tragedii doszło 15 lipca 2023 roku, około g. 3 nad ranem. Kierujący renault Patryk P. stracił panowanie nad pojazdem, przejechał przez skrzyżowanie i przed mostem zjeżdżając w lewą stronę, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej i lampę oświetlenia ulicznego, a następnie zjechał, dachując, po schodach na bulwar Czerwieński, gdzie z kolei uderzył w betonowy murek okalający ścieżkę pieszo-rowerową.
W wypadku zginęło czterech mężczyzn w wieku od 20 do 24 lat.
Wyniki badań toksykologicznych potwierdziły, że Patryk P., który prowadził samochód, miał we krwi 2,3 promila alkoholu. Nie wykryto jednak w jego organizmie środków odurzających i narkotyków.
Wcześniej za kierownicą renault siedział mężczyzna, który był trzeźwy. Zamienił się z Patrykiem P. miejscami mniej niż minutę przed wypadkiem. Według biegłych auto w momencie wypadku poruszało się z prędkością 162 km/h.