Rodzice Mii nie byli ze sobą od trzech lat, kobieta wróciła do Polski w maju 2020 roku. Ojciec dziewczynki w październiku tego roku przyjechał w odwiedziny do Oświęcimia. W dniu, kiedy zabił swoją byłą partnerkę i uprowadził Mię, cała trójka była na placu zabaw – nic nie wskazywało, że dojdzie do tragedii. To najnowsze informacje o 25-letnim Ingebrigtcie G., jakie można znaleźć w skandynawskiej prasie.
Krakowska prokuratura poinformowała, że do władz duńskich dotarł Europejski Nakaz Aresztowania Norwega, podejrzewanego o zabójstwo byłej partnerki w Oświęcimiu.
ENA pozwoli na rozpoczęcie procedury ekstradycji Ingebrigta G. z Danii do Polski. Teoretycznie - jak wyjaśnił rzecznik krakowskiej prokuratury - duński sąd powinien zdecydować o wydaleniu mężczyzny w ciągu 60 dni. W praktyce jednak, z uwagi na próbę obrony przez podejrzanych, procedura ta często się wydłuża.
Duńska strona poinformowała skandynawskie media, że sprawa wydalenia Norwega do Polski ma być rozpatrywana we wtorek lub w środę.
Jak nieoficjalnie dowiedział się Onet, wątpliwości do tego, czy polski system sprawiedliwości rzetelnie osądzi Norwega, już się pojawiły. Do Sądu Okręgowego w Krakowie w poniedziałek nadeszło pismo zwrotne z Danii. Tamtejsi sędziowie chcą wiedzieć, czy wniosek o ENA podpisał legalnie wybrany sędzia, czy też może neo-sędzia powołany z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa, która jest nieuznawana w Europie.
Ingebrigt G. został zatrzymany w sobotę po 22:37 w Kopenhadze na podstawicie ogłoszonego przez polską stronę Child Alertu. Po zabójstwie 25-latek zbiegł, zabierając ze sobą 5-letnią Mię, córkę, której matką była zamordowana 26-letnia Pamela.
25-latek planował z Kopenhagi jechać do Szwecji.
Jak podaje norweska gazeta "VG", matka Mii przyjechała do Norwegii w 2014 roku, wyjechała do Polski w maju 2020 roku.
Podczas swojego pobytu w Norwegii mieszkała pod kilkoma adresami w Bergen - także z pochodzącym z regionu Vestland partnerem. Jednak - jak ustaliła tamtejsza prasa - para nie była ze sobą od trzech lat.
Już jesienią 2019 roku mężczyzna zameldował na policji zaginięcie córki. "Powiedział, że podejrzewa, iż córka jest z matką w Polsce" - czytamy w "VG". Policja te informacje potwierdziła, ale nie widziała powodów, by wszczynać oficjalne poszukiwania.
W 2020 roku mężczyzna ponownie zgłosił zaginięcie córki. I tym razem podał, że podejrzewa, iż dziecko jest z matką.
Para najwyraźniej jednak utrzymywała ze sobą kontakt. 25-latek przyjechał do Polski w październiku.
Nic nie wskazywało na to, że dojdzie do tragedii. W dniu, kiedy Ingebrigt G. zabił mamę Mii, cała trójka była na placu zabaw. Robili sobie zdjęcie, które potem Norweg wysłał do rodziny. W czwartek 25-latek był z córeczką na zakupach.
"To szok. Nikt z nas nie przypuszczał, że do tego dojdzie" - mówili krewni 25-latka w rozmowie z telewizją TV2.
5-letnia Mia jeszcze dziś ma wrócić do Polski. Pojechał po nią dziadek. Dziewczynka jest obecnie pod opieką duńskich służb specjalnych.
To właśnie dziadek Mii znalazł martwą córkę w mieszkaniu w Oświęcimiu i zawiadomił policję. Na ciele 26-latki były rany cięte, w mieszkaniu był też zakrwawiony nóż.